Ambona > Liturgioa słowa
Niezawodna obietnica I Niedziela Adwentu Łk 21, 25-28.34-362009-11-27I Niedziela Roku C NIEZAWODNA OBIETNICA
Jeszcze niedawno wydawało się ludziom, że im więcej będą wiedzieli i im bardziej udoskonalą swoje umiejętności techniczne, tym łatwiej będzie im przezwyciężyć lęk: lęk przed przyrodą, przed tajemnicami kosmosu, przed niepewnością jutra. Wielu spodziewało się, że z czasem religia zniknie z powierzchni ziemi, gdyż nie będzie już potrzebna ludziom do przezwyciężania lęku; bo przecież człowiek sięga po religię tylko wtedy, gdy chce pokonać swój lęk - tak uważało jeszcze do niedawna chociażby wielu zwolenników ideologii komunistycznej.
Tymczasem religia jak dotąd nie znikła z powierzchni ziemi, co więcej - ludzie starają się w nowy sposób wyrazić swoje przekonania religijne. Dlatego takim powodzeniem cieszy się liturgia Braci z Ta-ize albo medytacja wschodnia. Nawet ci, którzy na ogół stronią od Kościoła i praktyk religijnych, zwracają się do Boga, gdy pojawia się niebezpieczeństwo. Można było to zaobserwować kilka lat temu w wielu krajach Europy Zachodniej. Nagle kościoły zaczęły się zapełniać, gdy wydawało się, że wojna w Zatoce Perskiej w każdej chwili może rozciągnąć się na nasz kontynent, a nawet na cały świat. Wtedy też okazało się, że wiedza i zdobycze techniczne wcale nie uwalniają ludzi od lęku przed tym, co będzie jutro, ale co gorsza, powiększają jeszcze ich niepokój o losy świata.
Dlaczego ludzie szukają schronienia w Kościele, gdy pojawia się niebezpieczeństwo? Co każe ludziom szukać Boga, gdy na horyzoncie maluje się nieszczęście i w sercu ludzkim rodzą się obawy o to, co będzie jutro?
Z jednej strony nie ma wątpliwości, że człowiek potrzebuje Boga. Nawet gdy coraz lepiej poznaje prawa rządzące światem i wie, skąd się biorą huragany i jak powstają trzęsienia ziemi, to jednak przychodzą chwile, gdy staje bezradny i nie jest w stanie sam stawić czoła pojawiającym się tajfunom, powodziom i lawinom błota. Jedyną rzeczą, jaką wówczas może uczynić, jest wznieść ręce do Boga i wołać: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny, od nagłej i niespodziewanej śmierci - wybaw mnie, Panie!" Może wznosić swoją duszę do Boga i prosić, aby On sam wziął w swoje ręce jego los i wskazał mu bezpieczną drogę ku przyszłości. Może podnieść swój wzrok do góry i wyglądać ratunku z nieba.
Z drugiej strony sam Bóg zwraca się do człowieka z obietnicą, w której zapewnia go, że nadejdzie czas zbawienia. Wszystko, co się wydarza - nawet jeśli budzi lęk i obawy - nie dzieje się "pod nieobecność" Boga. To On i tylko On jest Panem historii, który prowadzi człowieka do pełnego wyzwolenia z wszelkich lęków i ucisków. Nasz Bóg jest Bogiem obietnicy, która obejmuje naszą przyszłość. Kto przyjmie Boga i Jego obietnicę, nie musi się obawiać tego, co będzie jutro.
W Ewangelii Jezus opowiada najpierw swoim uczniom o tym, co ma się dziać w przyszłości. Na pierwszy rzut oka nie wygląda ona zachęcająco: wstrząsy kosmiczne, katastrofy, tajemnicze znaki -wszystko to budzi lęk i przerażenie. Zaraz jednak Jezus dodaje: Wtedy przyjdzie Syn Człowieczy. Dlatego podnieście głowy, bo zbliża się wasze odkupienie. To Bóg jest Panem świata i całej ludzkiej historii; z Nim nie trzeba się niczego lękać. Jego jest cześć i chwała, i moc na wieki wieków (Ap 5,13). To On zapanuje nad światem, a wraz z Nim ci, którzy do Niego należą. To nie straszliwe katastrofy zakończą dziej e ludzkości, ale pełna władza Boga nad światem i prawdziwe szczęście ludzi, którzy zasiądą do wiecznej uczty w Jego królestwie.
Czy możemy zawierzyć Bożej obietnicy? Czy wypada nam jąprzy-jąć z wiarą tylko dlatego, że pochodzi z ust samego Boga? A może jest jeszcze jakiś inny powód, jakiś inny argument, który wyraźnie przemawia za tym, by oprzeć się na Bożej obietnicy i ze spokojem spoglądać w przyszłość?
Obietnica, którą słyszymy dzisiaj z ust Jezusa, nie jest pierwszą obietnicą, jaką Bóg kieruje do ludzi. "Oto nadchodzą dni, kiedy wypełnię, pomyślną zapowiedź, jaką obwieściłem domowi izraelskiemu i domowi judzkiemu" (Jer 33,14) - mówi Bóg przez proroka Jeremiasza do narodu wybranego, gdy ten powraca do domu z niewoli babilońskiej. Z rodu Dawida narodzi się. ktoś, kto zaprowadzi prawo i sprawiedliwość, kto przywróci pełnię utraconego szczęścia. Tamten Adwent - czas oczekiwania - już się zakończył. Bóg spełnił swoją obietnicę, gdy zesłał na świat swojego Syna, Jezusa. Jego Słowo stało się Ciałem i postawiło swój namiot pośród naszych cierpień i niepokojów. Ile razy przystępujemy do Stołu Pańskiego albo spowiadamy się z naszych grzechów i rozpoczynamy nowe życie, spotykamy Bożą obietnicę, której spełnienia jesteśmy świadkami także i dziś.
W tym Adwencie nie tylko wspominamy obietnicę, która spełniła się 2000 lat temu i obejmuje naszą ludzką i chrześcijańską przeszłość. W tym Adwencie przypominamy sobie również (jeśli ktoś woli -przede wszystkim) o obietnicy, która ogarnia naszą przyszłość. Bez Bożej obietnicy nasza modlitwa i nasze czuwanie pozbawione są podstaw. Nasz Adwent, a więc oczekiwanie na drugie przyjście Pana, ma sens tylko wówczas, jeśli wierzymy Bogu i Jego obietnicy. Tylko wtedy ustępuje lęk i rodzi się nadzieja. Tylko wtedy możemy z odwagą kroczyć w przyszłość, z radością wyczekując powtórnego przyjścia naszego Pana, Jezusa Chrystusa.
Ryszard Hajduk CSsR