Ambona > Komentarz
Seksualność i płodność: typowe pytania i wątpliwości2010-04-24Rozmawiając z ludźmi dorosłymi i z młodzieżą na temat nauki Kościoła katolickiego w kwestii ludzkiej seksualności i płodności, spotykam się z wieloma pytaniami i wątpliwościami, a czasem z zupełnie błędnymi przekonaniami w tym względzie. Najczęściej występujące błędy to twierdzenie, że Kościół sprzeciwia się przyjemności w sferze seksualnej, że występuje przeciw autonomii moralnej jednostki oraz że sprzeciwia się sztucznej antykoncepcji, ale akceptuje antykoncepcję naturalną. Warto zatem przyjrzeć się bliżej tym zagadnieniom.
Po pierwsze, sprawa przyjemności. Otóż istnieje zasadnicza różnica między doraźną przyjemnością, a trwałą radością życia. Kościół nie sprzeciwia się doświadczaniu przyjemności, a jedynie przestrzega przed uczynieniem z dążenia do przyjemności naczelnej normy działania w odniesieniu do seksualności czy do jakiejś innej sfery życia. Kierowanie się filozofią doraźnej przyjemności prowadzi bowiem do uzależnień i nałogów (np. nałogi seksualne, alkoholizm, narkomania) i do dramatycznego cierpienia. Z tego względu trwała radość jest ważniejsza niż chwilowa przyjemność, a osiągnięcie trwałej radości staje się możliwe tylko wtedy, gdy usatysfakcjonowany jest cały człowiek, a nie jedynie jakaś jego pojedyncza potrzeba czy popęd. Kościół katolicki kieruje się zasadą realizmu i troską o człowieka i dlatego przypomina fakt, że ludzka seksualność może być sposobem wyrażania miłości małżeńskiej (wiernej i nieodwołalnej) oraz miejscem odpowiedzialnego przekazywania życia. Jeśli jednak ktoś traktuje seksualność jako sposób na osiągnięcie łatwej przyjemności, wtedy ludzka seksualność staje się miejscem wyrażania przemocy (np. gwałt, seksualne wykorzystywanie nieletnich) oraz sposobem przekazywania śmierci (np. aborcja, choroba AIDS). Człowiek, który dla chwilowej przyjemności odrywa seksualność od miłości i odpowiedzialności, wchodzi na drogę cierpienia, krzywdy i grzechu.
Po drugie, sprawa autonomii moralnej jednostki w dziedzinie seksualności. Otóż Kościół zawsze bronił i będzie bronił wolności sumienia i autonomii moralnej każdego człowieka. Jednak również w tej dziedzinie Kościół katolicki kieruje się zasadą realizmu oraz troski o człowieka i właśnie dlatego podkreśla konieczność wychowania ludzi prawego sumienia. Z autonomią moralną jest bowiem tak, jak z wolnością. Dojrzale posługują się nią jedynie ludzie świadomi i odpowiedzialni. Człowiek potrafi zawężać i zniekształcać swoją świadomość i wrażliwość moralną. Może aż tak drastycznie manipulować własnym myśleniem, że umrze z tego powodu. Większość alkoholików umiera dlatego, że nawet w obliczu bliskiej już perspektywy śmierci nie uznają oni prawdy, iż są uzależnieni oraz że powinni podjąć terapię i abstynencję. Podobnie znaczna część osób umierających na AIDS to ludzie, którzy ulegali iluzji, że prezerwatywa daje "bezpieczny" seks i że całkowicie chroni przed wirusem HIV. Autonomia moralna ma zatem sens jedynie wtedy, gdy dany człowiek przezwycięża swoją ignorancję i naiwność, gdy odróżnia zachowania, które go rozwijają od zachowań, poprzez które wyrządza on krzywdę sobie i/lub innym ludziom. Kościół przypomina, że istnieje pierwszeństwo wychowania przed działaniem. Ponieważ trudno jest być dobrym sędzią we własnej sprawie, to każdy trzeźwo myślący człowiek rozumie, że kierowanie się w sferze seksualnej wyłącznie subiektywnymi przekonaniami byłoby przejawem wielkiej naiwności i powtarzaniem grzechu pierworodnego, którego istotą było właśnie przekonanie pierwszych ludzi, że bez pomocy Boga, a nawet wbrew Bogu potrafią oni odróżnić dobro od zła.
Przekonanie o absolutnej autonomii jednostki w sprawach moralnych prowadzi do równie modnego co absurdalnego wniosku, że seksualność jest prywatną sprawą danego człowieka i że w tej dziedzinie dozwolone jest to wszystko, na co godzą się obie strony. Tymczasem źle kierowaną seksualnością można wyrządzić aż tak dramatyczne krzywdy, że zachowania w tej dziedzinie podlegają nie tylko obiektywnej ocenie moralnej, ale także kodeksowi karnemu. Z tego powodu wzajemna zgoda na współżycie nie może być jedynym kryterium oceny zachowań seksualnych człowieka. Przecież współpracujący ze sobą przestępcy też godzą się na to, co robią. Stręczycielstwo czy współżycie dorosłego z osobą poniżej piętnastego roku życia to przykłady zachowań, które nie tylko są niemoralne, ale które w świetle polskiego prawa stanowią przestępstwo także wtedy, gdy była zgoda obu stron.
I na koniec sprawa antykoncepcji. Niektórzy ludzie sądzą, że Kościół sprzeciwia się jedynie sztucznej antykoncepcji, akceptując natomiast antykoncepcję "naturalną". Tymczasem Kościół sprzeciwia się wszelkiej antykoncepcji, czyli każdemu działaniu, które ma na celu uczynienie niepłodnym współżycia seksualnego między kobietą a mężczyzną. Nie ma tu znaczenia, czy dążenie do uczynienia niepłodnym aktu seksualnego dokonuje się w sposób sztuczny (np. za pomocą prezerwatywy czy tabletek hormonalnych) czy też w sposób "naturalny" (np. stosunek przerywany). Antykoncepcja jest bowiem z wielu powodów nieodpowiedzialną metodą dążenia do odpowiedzialnego rodzicielstwa. Sięganie po antykoncepcję przynosi zwykle szkody zdrowotne. Ale nie to jest tu najważniejsze. Stosowanie antykoncepcji oznacza bowiem rezygnację z kierowania własną seksualnością w oparciu o własną świadomość i wolność. Jest to zatem zachowanie analogiczne do postawy alkoholika czy narkomana, który rezygnuje z kierowania własną sferą emocjonalną i próbuje "radzić" sobie z tą sferą za pomocą substancji chemicznych. Ponadto człowiek stosujący antykoncepcję oszukuje samego siebie, gdyż łudzi się, że antykoncepcja gwarantuje mu "bezpieczny" seks. Z powyższych względów sięganie po antykoncepcję czy prezerwatywę nie jest odpowiedzialną metodą dążenia do odpowiedzialnego rodzicielstwa. Nigdy też nie daje gwarancji, że nie dojdzie do choroby zakaźnej, a już zupełnie nie chroni przed skutkami psychicznymi (np. poczucie krzywdy), moralnymi (np. poczucie winy) czy społecznymi (np. zerwane więzi, zdrady małżeńskie) nieodpowiedzialnego współżycia seksualnego. W tych wymiarach antykoncepcja ma zerową skuteczność. Kościół proponuje dążenie do odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o odpowiedzialne metody. Takie metody nie polegają na czynieniu bezpłodnym aktu seksualnego, lecz na powstrzymywaniu się od współżycia w okresach płodności pary małżeńskiej, jeśli przekazanie nowego życia byłoby w tym momencie działaniem nieodpowiedzialnym. Nie jest to przejaw antykoncepcji lecz odpowiedzialności za przekazywanie życia. Odpowiedzialność ta opiera się na świadomości oraz na wzajemnej miłości i współodpowiedzialności małżonków. Wyklucza też wrogość wobec ludzkiego życia, gdyż zakłada gotowość przyjęcia nowego życia, gdyby mimo wszystko doszło do poczęcia dziecka.
Jest rzeczą ważną, aby rodzice i inni wychowawcy pomagali młodemu pokoleniu w precyzyjnym rozumieniu i w osobistym przyjęciu nauki Kościoła w kwestii seksualności i płodności. Znacznie mniej będzie wtedy nieporozumień i błędnych zachowań, które przekładają się na dramaty poszczególnych ludzi i rodzin oraz całych społeczeństw. W obliczu wielu osób poranionych źle kierowaną seksualnością, umierających na AIDS czy zgwałconych, w obliczu matek poranionych fizycznie, psychicznie i moralnie na skutek aborcji, w obliczu ludzi młodych, którzy popadają w uzależnienia seksualne czy dokonują przestępstw seksualnych czas wreszcie podjąć w naszym społeczeństwie merytoryczny i mądry dialog na temat dojrzałej postawy człowieka w sferze seksualnej. Miejmy nadzieję, że do wysiłku rodziców, kapłanów i katechetów przyłączą się inne osoby i instytucje, a zwłaszcza Ministerstwo Edukacji, psycholodzy i pedagodzy oraz środki społecznego przekazu.
ks. Marek Dziewiecki