Wydarzenia
Kard. Sodano nie dojechał, ale Polacy usłyszeli jego homilię2010-04-18
Niechaj głęboka wiara polskich chrześcijan podtrzyma ich w chwili kolejnej próby w pełnej cierpienia historii narodu – napisał w kazaniu na mszę żałobną w Warszawie kard. Angelo Sodano. Hierarcha nie dojechał, ale jego słowa odczytał nuncjusz abp Józef Kowalczyk.
Niech na ich grobach powiewa zawsze biało-czerwona flaga ojczysta! A chwalebny krzyż Chrystusa na tych grobach niech przypomina nam zawsze o wierze tych, którzy nas poprzedzili w drodze do Domu Ojca – zachęca dziekan kolegium kardynalskiego i poleca ofiary spod Smoleńska Miłosierdziu Bożemu.
Kard. Sodano podkreśla, że Chrystus jest tym, który daje nadzieję i pocieszenie w czasie trudnej dla rozumu próby. - W obliczu nowego dramatu Narodu polskiego, widzimy, że istnieje też, niedostępne dla rozumu ludzkiego, pasmo historii narodów. Wierzącym Chrystus objawia, przynajmniej po części, misterium cierpienia – wyjaśnia dziekan wspólnoty kardynałów.
Osobiście nie zdołał przyjechać na sobotnią Eucharystię, bo zamknięta została europejska przestrzeń powietrzna. Tekst jego homilii odczytał przewodniczący Mszy św., abp Kowalczyk. Kard. Sodano powiedział za jego pośrednictwem do ludzi zebranych na Placu Piłsudskiego, że miłość do narodu polskiego przejął od Jana Pawła II, któremu służył przez ponad 15 lat.
Jednocześnie specjalne przesłanie telewizyjne skierował do Polaków kard. Taricisio Bertone. Przesłanie zostało przekazane za pośrednictwem Telewizji Polskiej przed uroczystościami żałobnymi w Warszawie.
- Ta tragedia uderza nie tylko w Polskę, ale w Europę jako taką – powiedział sekretarz stanu. – Polska jest bowiem krajem niezwykle ważnym przede wszystkim z uwagi na swe oparcie na chrześcijańskich zasadach i tradycji, która karmiła Europę i jej misję cywilizacyjną w dziejach świata. Z panem prezydentem spotykałem się wiele razy tak w Rzymie, jak i w Polsce. Zawsze widziałem w nim osobistość publiczną głęboko umotywowaną przez chrześcijaństwo, o wielkim poczuciu odpowiedzialności za siebie i za naród, który reprezentował i na czele którego stał. Nie obawiał się przyznawać do katolicyzmu, tak w życiu prywatnym, jak i publicznym. Nie ukrywał swych katolickich korzeni i inspiracji. Te żywotne soki pragnął przekazać duchowi Europy trzeciego tysiąclecia, co czynił z odwagą. Opatrznościowym zbiegiem okoliczności wydają mi się słowa ostatniego listu, który skierowałem do prezydenta 30 marca 2010 r. po przyznaniu mi Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Dziękując za to odznaczenie stwierdziłem, że krzyż jest niezwykle wymownym symbolem, którego znaczenie musimy nieustannie pogłębiać w naszym życiu i w obliczu wszelkich jego wydarzeń. Krzyż jest znakiem oparcia i zbawienia, znakiem zwycięstwa dobra nad złem, prawdy nad kłamstwem, życia nad śmiercią. Także w tej chwili, gdy krzyż zdaje się ciążyć na ramionach narodu polskiego, ma on być znakiem zwycięstwa życia nad śmiercią. Cieszę się, że Polska, ojczyzna pana prezydenta, zawsze na przestrzeni wieków doceniała ten znak i także dziś stara się być mu wierna, z odwagą niosąc go na swej drodze. To jest też moje życzenie dla narodu polskiego, który będę miał w modlitewnej pamięci nie tylko w tych dniach, ale i w przyszłości – powiedział Polakom kard. Bertone.
Art. ze str. fronda.pl