Duszpasterstwo > Młodzieżowe
Dziewictwo - cnota czci godna czy przeżytek?2009-12-15
Czym jest prawdziwe dziewictwo? Czy jest przymiotem tylko dziewcząt? I czy czystość przedmałżeńska nie jest ideałem niemożliwym do zrealizowania?
Wyobraźmy sobie nastolatkę z dobrego domu, katoliczkę, która miała wpojony ideał czystości przedślubnej. Ma chłopaka i, owszem, nie współżyje z nim. Jednak cała jej sfera seksualna została rozbudzona, ponieważ oprócz samego aktu seksualnego chłopak i dziewczyna nie mają żadnych granic w pieszczotach. Fizycznie ona wciąż jest dziewicą, ale w sferze psychicznej – nie.
Albo przyjrzyjmy się takiej sytuacji: mamy młodą osobę, która nigdy nie była w żadnej relacji i nie ma żadnych doświadczeń w sferze seksualnej, nie mówiąc już o współżyciu. Całkowita dziewica. Z tym, że nie znosi swojego przymusowego dziewictwa, i gdyby tylko miała odpowiednią okazję, zrobiłaby wszystko, by z nim skończyć.
Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że tak naprawdę żadna z tych osób dziewicą nie jest – tak, jak instynktownie wyczuwamy prawdziwy sens tego słowa.
Nie tylko fizjologia
Dziewictwo nie może być rozpatrywane tylko i wyłącznie z fizjologicznej perspektywy. Takie spojrzenie pomija również całkowicie sferę duchową, która ma nadawać kierunek naszym dążeniom, pokazywać sens wstrzemięźliwości. Ktoś, kto go nie widzi, a wręcz jest gotowy rozpocząć pozasakramentalne życie seksualne, w sferze swoich intencji już to współżycie zaczął, więc duchowo nie jest już dziewiczy.
Z drugiej fizjologiczna perspektywa nie wystarcza, bo jest niesłychanie krzywdząca dla dziewczyn, które nie ze swej winy straciły fizyczną oznakę czystości (cienka błona dziewicza może ulec przerwaniu nawet podczas jazdy na rowerze), zwłaszcza w drastycznych sytuacjach, np. wobec ofiar gwałtu.
Konkludując: można być dziewicą bez błony dziewiczej, można nią nie być mimo fizycznego nienaruszenia. Prawdziwy sens dziewictwa mieści się w postawie, która integruje różne sfery ludzkiej osobowości – seksualną, psychiczną i duchową.
Równouprawnieni w dziewictwie
Jest jeszcze jeden argument za tym, by nie patrzeć na dziewictwo z perspektywy fizjologicznej – dziewictwo chłopców. Tego, czy chłopiec współżył, czy nie, na podstawie budowy jego organizmu stwierdzić się nie da. W tym sensie chłopcy mogą myśleć, że tekst o dziewictwie adresowany jest nie do nich.
Uwaga: wszystko, co do tej pory napisałam, odnosi się zarówno do dziewczyn, jak i do chłopców! W podejściu do dziewictwa panuje równouprawnienie (mimo uwzględnienia różnic w przeżywaniu seksualności przez chłopców i dziewczyny, grzech i przekroczenie pewnych granic pozostaje tym samym niezależnie od płci).
Trudność mówienia o dziewictwie chłopców jest w jakimś stopniu uwarunkowana kulturowo i zakorzeniona w naszej mentalności. Prosty przykład: o mężczyźnie, który miał wiele partnerek seksualnych, powie się raczej, że jest „doświadczony”, podczas gdy do kobiety w analogicznej sytuacji mogą być zastosowane niewybredne określenia, czy chociażby stwierdzenie, że jest „łatwa”. W popularnej mentalności jest więc większa akceptacja dla braku czystości wśród chłopców.
Ma to odzwierciedlenie w języku: jak tu właściwie mówić o dziewictwie chłopców? Dziewica to określenie na kobietę, mówienie o mężczyźnie w taki sposób ujmuje mu męskości. Mamy jeszcze słowo „prawiczek”, ale słownik przestrzega, że może być ono lekceważące, a ponadto określa się nim także osobę naiwną. Czy znacie mężczyznę, który chciałby być potencjalnym naiwnym? Jednak niezależnie od tego, jak to nazwiemy, integralne podejście do dziewictwa, z zaangażowaniem całej osoby, jest priorytetem również dla chłopców.
Dziewictwo dla wybranych?
Ktoś może mi zarzucić, że wszystko, co do tej pory napisałam, to jeden wielki idealizm i wymagania, którym jest w stanie sprostać tylko niewielki procent populacji. Nasuwa to wniosek, że takie „idealne” dziewictwo i w sferze fizycznej, i psychicznej, i duchowej, jest tylko dla wybranych. Pojawiają się wyniki badań prowadzonych wśród młodzieży deklarującej czystość przedmałżeńską – według nich niewiele więcej niż jedna dziesiąta z nich dochowała przyrzeczenia, a i wielu z nich próbowało obejść zakaz współżycia, próbując przez różnego rodzaju pieszczoty „uszczknąć” z życia seksualnego, co się da. Czy wypada więc się załamać i stwierdzić, że ideał ideałem, a życie życiem?
Po pierwsze pamiętajmy, że istnieją dwa rodzaje kłamstwa: kłamstwo zwykłe i statystyka. Lepiej więc nie opierać ważnych życiowych wyborów na tak kruchych podstawach. Po drugie: ważna jest droga, którą wybieramy. A na tej drodze wciąż musimy dojrzewać i dorastać.
Dorastać do seksualności
Jeśli uznajemy, że współżycie przedmałżeńskie jest grzechem, a życie w dziewictwie integrującym różne sfery osobowości jest ideałem, to między tymi dwoma biegunami rozciąga się przestrzeń naszego wzrostu i dojrzewania. Przed oczami mamy cel: dojrzałość w sferze seksualnej zgodnie z Bożymi przykazaniami i Bożym planem wobec płciowości człowieka.
Dążenie do dojrzałej seksualności będzie owocowało w przyszłym życiu – czy to małżeńskim, samotnym, kapłańskim bądź zakonnym, bo przecież osoby samotne i konsekrowane nie wyrzekają się swojej kobiecości czy męskości. Tę dojrzałość osiąga się przez całościowe spojrzenie na własną seksualność – przez pryzmat sfery fizycznej, psychicznej i duchowej, bez frustracji, jeśli upadniemy.
Droga do osiągnięcia dojrzałości – w każdej dziedzinie – jest trudna, wymaga czasu, mogą na niej nadejść chwile zwątpienia. Ważne, by trzymać się swojego szlaku i zawsze na niego wracać. A szlak wytyczony przez ideał dziewictwa prowadzi do szczęścia w dojrzałym życiu, dzięki umiejętności zgodnego z zamysłem Bożym korzystania ze sfery seksualnej. Wtedy seksualność będzie źródłem radości i jedności z drugim człowiekiem, źródłem tożsamości osoby, nie będzie stanowiła hamulca w rozwoju ani źródła frustracji.
Krótko mówiąc: ideał dziewictwa wytycza prosty szlak – ku pełni miłości.
Art. ze strony deon.pl