Ambona > Liturgioa słowa
Przez pustynię do nieba Mk 1, 12-152012-02-25Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. Ulewa potopu trwała 40 dni. Tyle samo pościł Jezus. Czy zgadzasz się na pustkę w domu, ciszę w telefonie, samotność w sercu, na puste ściany i suszę uczuć? Przecież to Duch wyprowadza na pustynię. I to po to, by człowiek był kuszony przez szatana! Duch Święty chciał, by Jezus był kuszony przez złego ducha, bo wtedy aniołowie Mu usługiwali. Żył tam wśród zwierząt – jak Noe, gdy zamknął się ze zwierzętami w arce. Skarżysz się na złe relacje, na to, że wokół jest tyle agresywnych ludzi, złośliwych jak pustynne węże, chciwych niczym trzoda wygłodzonego bydła i dumnych jak pustynne lwy. Jezus żył wśród zwierząt pustyni, nie stał się jednak łupem dzikich bestii, gdyż Duch Go wyprowadził.
Gdy jesteś posłuszny Duchowi Świętemu, żyjesz jak Adam w raju przed grzechem, nawet w pustce i w otoczeniu zdziczałych istot. Ważne jest tylko jedno: nie szukaj grzechu. Nieskończenie gorszym niebezpieczeństwem dla człowieka jest grzech niż dzikie bestie. Ojciec Pio pisał w liście: „W tych dniach diabeł znęca się nade mną we wszelki możliwy sposób i robi tyle, że więcej już chyba nie może. Ten nieszczęśnik będzie podwajał swoje wysiłki na moją szkodę. Lecz nie obawiam się niczego, tylko obrażenia Boga”. To, że jesteśmy celem ataków złych duchów, nie oznacza nic innego, tylko to, że jesteśmy blisko Boga. Im bliżej Boga znajduje się dusza, tym większą pustkę i silniejsze ataki złych duchów przeżywa.
Jezus nie dokonał żadnego cudu i nie powiedział żadnej mowy, nie wygłosił żadnego błogosławieństwa, dopóki nie przeszedł pustynnej próby. Anioł Stróż, widząc Ojca Pio walczącego z demonami, powiedział do niego: „Czy sądzisz, że byłbym tak szczęśliwy, gdybym cię nie widział tam zmaltretowanego? Ja, który w świętej miłości bardzo pragnę twojego dobra, raduję się bardziej, widząc cię w tym stanie. Jezus dopuszcza te ataki demona, ponieważ jego miłosierdzie czyni, że jesteś mu drogi i chce, abyś był podobny do niego w mękach pustyni”.
Ognista kąpiel, którą przeżywasz, jest ci bardzo potrzebna, bez niej dusza uległaby szybko zarozumiałości. Żeby mieć w sobie niebo, trzeba mieć czasem wokół siebie piekło. Ogień zmienia wszystko w prawie niematerialny i delikatny popiół. Doświadczenie pustyni prowadzi człowieka do skruchy, bez której jesteśmy zbyt zmysłowi, zbyt cieleśni, zbyt twardzi. Ludzie, którzy wzniecają w tobie ogień gniewu, są ci potrzebni. Bez nich nie wiedziałbyś, co naprawdę ukrywa się w tobie, co naprawdę myślisz o sobie i czego naprawdę oczekujesz od innych. Na początku swej drogi jesteś wypełniony oczekiwaniami, żądaniami, oskarżeniami wobec siebie i innych. Żądamy, aby środowisko sprzyjało naszemu egoizmowi. Pierwszymi naszymi odruchami na to, co trudne, jest osądzanie siebie i innych. Na zło ten tylko reaguje źle, kto w sobie nie odkrył jeszcze zła. Kto nie przebył drogi wyjścia ze swych fałszywych przekonań o sobie i innych, nie jest zdolny pomóc innym przebyć tej drogi.
Augustyn Pelanowski OSPPE
Art. ze str. liturgia.wiara.pl