Ambona > Liturgioa słowa
XXVII NZ Nie, dziękuję! Mt 21, 33-432011-09-29Zabito syna, bo nie chciano oddać korzyści z winnicy. Zabijamy Jezusa zawsze, gdy boimy się utracić to, co, jak sądzimy, należy się nam od życia. Istnieje pokusa, by zinterpretować tę przypowieść, zganiając wszystko na żydów, którzy odrzucali proroków i samego Jezusa, ale przecież... sami jesteśmy w takiej sytuacji. Nudzi już mnie, gdy słyszę w czasie homilii o faryzeuszach sprzed dwóch tysięcy lat. Tak, jakby nie było ich dzisiaj!
Jesteśmy w winnicy Boga. To do nas posyłani są prorocy, do nas przychodzi Jezus. Życie nie jest dla „wyżycia się”. Sytuacja opisana w przypowieści kojarzy się z podstępem węża, który skusił Ewę do spożycia owocu. Nie potrafiła się wyrzec tej przyjemności. Tym razem jednak obiektem pożądania stał się już nie tylko owoc, ale cała winnica. Winnica to ogród, to raj, który powinniśmy wyhodować w tym życiu. Ale nawet to, do czego doszliśmy w życiu, nie jest ważniejsze od samego Boga. Nie ma raju bez wolności od Niego. Każde dobro staje się zasadzką, kiedy okazuje się bardziej pożądane niż Bóg.
Prawdziwe wyrzeczenie nie zaczyna się od wielkich poświęceń, lecz od małych kęsów. Tak było w przypadku Adama i Ewy. Wielkie upadki zaczynają się od małych zaniedbań i drobnych przywiązań. Wielka świętość zaczyna się w małych wyrzeczeniach. Tym bardziej że Bóg nie patrzy na ogrom naszych czynów ani nawet na przeciwieństwa, które pokonaliśmy, ale na miłość, która pobudza nas do ich spełnienia. Człowiek ma tylko dwie ręce, ale chciałby nimi zgarnąć cały świat, tracąc przy tym głowę. Pracownicy nie chcieli się wyrzec owocu, dlatego w końcu musieli wyrzec się Syna właściciela. Kiedy nie umiemy się uwolnić od zachłanności, wcześniej czy później stracimy Jezusa.
Owoc winnicy w porównaniu z przyjaźnią z Synem właściciela całego świata jest doprawdy czymś znikomym, ale właśnie to jest groteskowo tragiczne, że marne przywiązania do bezwartościowych przyjemności są dla nas potężniejszymi kajdanami niż więzy miłości z Jezusem. Przyjemności zawsze grozi niebezpieczeństwo zawłaszczenia, dlatego święci woleli znosić przykrości, gdyż serce ich było wówczas wolne od tej pokusy. Oddać Bogu cokolwiek, to oddać siebie, zatrzymać cokolwiek dla siebie, to stracić Bożą przyjaźń. Izrael musiał opuścić Egipt, aby stać się narodem wybranym, Mojżesz musiał wyrzec się kariery na dworze faraona, by stać się prorokiem, Eliasz musiał porzucić sławę pogromcy 450 proroków Baala, by stać się godnym oglądania Boga na Horebie, Apostołowie musieli opuścić domy, pola i najbliższych, by stać się godnymi Chrystusa. Nawet miłość łatwo bywa mylona z zależnością. Wyrzeczenie daje człowiekowi to, czego zawsze bardzo pragnął – wolność. Wszyscy czujemy się zniewoleni, ale gdy przychodzi zerwać jakiekolwiek kajdany, krzyczymy: Nie! Naród wybrany musiał wyrzec się nie tyle Egiptu, co bogów Egiptu: pracy i tyranii, bogów Asyrii: złości i wojny, bogów Babilonu: rozpusty i magii. A my? Jacy bogowie rządzą naszym sercem?
Augustyn Pelanowski OSPPE
Art. ze str. liturgia.wiara.pl