Ambona > Liturgioa słowa
Niebo otwarte, my zamknięci Łk 18, 1-82010-10-14Modlitwa jest jak wytrwałe pukanie do drzwi. Wydaje się, że niebo jest zamknięte i głuche. Ale prawda jest inna. Niebo już jest dawno otwarte, tylko my – zamknięci. Jezus otworzył niebo już w swoim chrzcie, w przemienieniu, w śmierci, w zmartwychwstaniu, wniebowstąpieniu i zesłaniu Ducha Świętego. Bóg o każdej porze jest gotowy nas wysłuchać. Rzecz w tym, że nam nie chce się pukać, i stąd ta dzisiejsza przypowieść. Powiedzmy nawet mocniej, to Jezus puka do naszych drzwi. W słynnej wizji apokaliptycznej (Ap 3,20) Jezus stoi u drzwi i kołacze. Malarz Holman Hunt w romantyczny sposób wyraził ową wizję, malując drzwi bez zewnętrznej klamki, gdyż tylko my możemy je otworzyć.
Jesteśmy nie tylko zamknięci w sobie, ale i łatwo się zniechęcamy w modlitwie. Czy twoja modlitwa jest nasycona wzruszeniem, czy też wydaje ci się głuchym i pozbawionym odpowiedzi wypowiadaniem słów albo, co gorsza, jedynie znudzonym odczytywaniem ich z jakiegoś modlitewnika? Niekiedy Bóg odsuwa się na dłuższy czas, pozostawiając nas w pustce i bez dowodów swej przychylności, abyśmy mogli okazać tę wierność, której On od nas ocze- kuje, bardziej niż my oczekujemy od Niego uniesień. Mojżesz i Aaron ciągle kręcili się przed oczyma faraona, aż w końcu pewnej nocy wstał i wypuścił Izraela z Egiptu. To było przykre, ciągle doświadczać odmowy ze strony władcy, który Boga się nie bał i z ludźmi się nie liczył. Bóg nieustannie motywował Mojżesza do pukania do bram pałacu faraona. Można przypuszczać, że Bóg wiedział dobrze, iż on nie od razu wypuści lud wybrany, ale zależało mu na tym, by Mojżesza nauczyć wierności natchnieniom, ciągłego domagania się wolności, niepoddawania się. Potrzeba jest matką wynalazków. Dobrze jest, jeśli od razu nie otrzymujemy pewnych łask, bo nieustanne proszenie o nie daje czasem o wiele więcej niż to, o co prosimy: wytrwałość i wiarę!
Głęboko dotyka mnie to, że użyte w Jezusowej przypowieści słowa są tak twarde, wręcz szokujące. Sędzia decyduje się wysłuchać wdowę, tłumacząc sobie samemu tę uległość lękiem przed jej reakcją. Użyte w Biblii Tysiąclecia sformułowanie: „aby mnie nie zadręczała”, Biblia Brytyjska przetłumaczyła: „aby nie uderzyła mnie w twarz!”. Czy można tak przetłumaczyć te słowa? Można, gdyż użyto tam określenia greckiego, które tłumaczy się też jako „podbijanie komuś oka”, albo, za tekstem łacińskim, „wy- szydzenie kogoś”! To bardzo twarde określenie, ale ono nam być może obrazuje, jak usilne staranie musimy włożyć w modlitwę, by osiągnąć skutek. Czyżby Bóg był aż tak trudny do uproszenia jakiejkolwiek łaski? Przypowieść jest pewną zasadzką dla tych, w których sercach drzemie obraz Boga nieubłaganego. Można przecież mylnie ją zrozumieć, jakoby Bóg był twardym Stwórcą, który jedynie wtedy nas wysłucha, gdy się naprawdę poniżymy, i skomląc, będziemy Go prosić o najmniejszą łaskę.
Augustyn Pelanowski OSPPE
Art. ze str. liturgia.wiara.pl