Ambona > Liturgioa słowa
I NWP Trzy maski diabła2014-03-08Trzy kuszenia diabła jeszcze raz wróciły do Jezusa, kiedy stanął przed sądem. Stanął przed Kajfaszem, Piłatem i Herodem jak przed szatanem ukrywającym się w trzech maskach. Kajfasz zapytał go wprost tylko o to, czy jest Mesjaszem, a nie Synem Bożym. Jezus mógł wykorzystać tę szansę i nie mówić, że jest Synem Boga. Wielu wówczas uważało się za mesjaszów i specjalnie się tym nie przejmowano. Jezus mógł odegrać rolę prowincjonalnego mesjasza i wymknąć się oskarżycielom. Ale On się pogrążył, bo wyraźnie podkreślił, że jest Synem Człowieczym, który zasiada na tronie Jedynego. Zrównał się z Bogiem. Nie skusił się niedomówieniem albo wykrętem. Zamiast uczynić cały proces czymś strawnym jak chleb, uczynił go przez swoje wyznania twardym jak kamień!
Kiedy stanął przed Herodem, mógł olśnić go czymkolwiek, gdyż ten tego oczekiwał. Mógł rzucić się z narożnika świątyni jak na bungee i otrzymać oklaski oczarowanego dworu. Ale On milczał. Zrezygnował z szansy uniknięcia strasznego losu.
Kiedy wreszcie stanął przed Piłatem, ten zapytał nie o synostwo Boże, ale o to, czy jest królem, proponując Mu uwolnienie. Piłat chciał Jezusa uwolnić. Gdyby Jezus tylko o to go poprosił i upadł na kolana, byłby uratowany. Jezus zmarnował tę szansę, która w istocie była pokusą!
W tych najtrudniejszych chwilach szatan próbował wśliznąć się przed Jezusa ze swoimi możliwościami, ale On był tak nieugięty jak na pustyni. Jezus nie uciekał nigdy przed samotnością. Przyjął opuszczenie przez najbliższe osoby. Noce spędzał na rozmowach z Ojcem. Popatrzmy na nasze noce. Co staje się naszym ołtarzem, gdy zamykamy drzwi, przekręcamy klucz i zostajemy sami w swoim mieszkaniu? Nawet w ostatnich chwilach Jezus w Ogrodzie Oliwnym modlił się na odległość rzutu kamieniem, w pewnym dystansie od apostołów, w samotności, z Ojcem. Na odległość rzutu kamieniem, a nie chlebem! Diabeł kusił posiadaniem i władaniem wszystkich królestw i wszystkich ludzi za cenę jednego prostratio: upadnij! W Ogrodzie Oliwnym zdarzyła się sytuacja, która jest jakimś refleksem kuszenia na pustyni. Ludzie, którzy przyszli aresztować Jezusa, gdy usłyszeli słowa: „Ja jestem", upadli na twarz. Jezus nie wykorzystał sposobności, by zapanować nad nimi w taki sposób, jaki mu proponował diabeł. Miał tylko tych, których dał Mu Ojciec. Nie szukał stadionów, by Go oklaskiwano. To jest światło rzucone na naszą uczuciową zaborczość, materialną pazerność, skupianie uwagi na sobie, próżność. Jezus był wyniesiony, ale nie na narożnik świątyni, tylko na krzyż. Stał się widowiskiem hańby! Diabeł kusił Go, aby rzucił się z narożnika i nawet cytował Psalm 91 o aniołach troszczących się o każdy krok Mesjasza, ale Jezus zrezygnował z demonstracji chwały. Ponieważ nie ta chwała na ziemi się liczy, ale ta w niebie. Pomiędzy chwałą nieba i chwałą na ziemi, czyli tą demoniczną, jest pomost krzyża - pomost rezygnacji, zmarnowania okazji na wyniesienie w tym świecie!
Art. ze str. liturgia.wiara.pl