Ambona > Komentarz
Kim byłby dziś Popiełuszko?2010-06-05Odpowiedź na pytanie, kim byłby ks. Jerzy Popiełuszko, gdyby żył nie jest czystą mniemanologią. Pomaga ono bowiem zrozumieć istotę posługi kapłana-męczennika.
Kim byłby dziś ks. Jerzy Popiełuszko gdyby przeżył? Jak by się w odnalazł w wolnej Polsce? Jaką pozycje miałby w samym kościele? Osoby, które znały ks. Jerzego przyznają, że bez wątpienia był on charyzmatycznym kapłanem o wielkiej wrażliwości moralnej. Jego głównym zadaniem była pomoc prześladowanym przez komunistyczny reżim obywatelom Polski, ale również głoszenie Chrystusa każdemu kto tego potrzebuje. Właśnie za tę pracę został bestialsko zamordowany. Bez wątpienia te same prawdy, które głosił w czasach zniewolenia naszego kraju byłyby podstawą jego działalności w wolnej Polsce.
Po stronie ludzi stłamszonych
Przyjaciele ks. Jerzego przekonują, że odpowiedź na pytanie kim byłby dziś kryją się z jego kazaniach. – Żył według tego co mówił każdego dnia . Dokonywał prostych wyborów. Jeżeli mówił, że prawda nas wyzwoli to zawsze stał po stronie prawdy. Nie robił żadnych intelektualnych racjonalizacji prawdy. Myślę, że ks. Jerzy stałby dziś przy ludziach, którzy stali pod pałacem prezydenckim po katastrofie smoleńskiej. Stałby też przy ludziach z Solidarności, którzy dziś klepią biedę - podkreśla Małgorzata Grabowska-Kozera, która poznała ks. Popiełuszkę w stanie wojennym.
A prawdziwość tych słów potwierdzają kazania z kościoła św. Stanisława Kostki. To właśnie tam padały najcięższe słowa wobec rządzących komunistów i sowieckiej okupacji naszego kraju. – Oczywiste było, że Jaruzelski i jego kompani tymi słowami się nie przejmą. Ale słowa te potrzebne były przede wszystkim wiernym gromadzącym się w kościele Św. Stanisława Kostki. Zło wykrzyczane boli mniej, modlitwa zaś daje nadzieje na Boże Wstawiennictwo. Msza za Ojczyznę były więc z jednej strony najświętszą ofiarą w intencji dobra wspólnego, z drugiej zaś strony miała też funkcję terapeutyczną – wspólnota i słowa prawdy leczyły ludzi znękanych i stłamszonych – zaznacza prof. Wojciech Polak, który od lat zajmuje się sprawą śmierci ks. Jerzego.
Czy w III RP kontynuowałby on walkę o prawdę? Żadnych wątpliwości nie ma ks. prof. Marian Machinek. – Do wiodących tematów, jakie podejmował ks. Jerzy należały: godność człowieka, prawda i wolność – i to właśnie w takiej kolejności. Wszystkie trzy tematy pozostały aż do dzisiaj aktualne, chociaż w nowym kontekście wolnej Polski akcenty rozłożone są nieco inaczej. Jeśli chodzi o jego osobowość, to jego siła charakteru była raczej zwrócona do wewnątrz i skoncentrowana na sprawach fundamentalnych, niż objawiająca się w zewnętrznych ofensywnych działaniach, skierowanych na codzienne tematy społeczno-polityczne – podkreśla kapłan. A prof. Polak potwierdza tę opinię: „Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył, byłby nadal kapłanem o wielkiej wrażliwości moralnej. Myślę, że angażowałby się nadal w służbę ludziom znękanym i stłamszonym. Kto wie – może tak jak ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski założyłby ośrodek dla niepełnosprawnych. A może zająłby się pomocą dla ludzi starszych – ciężko i obłożnie chorych, których los w Polsce jest nierzadko godny pożałowania”.
To właśnie walka o najsłabszych i wartości ewangeliczne mogłaby stać się głównym polem działalności ks. Jerzego po roku 1989. Szczególnie, że jego kazania nie dotyczyły tylko i wyłącznie kwestii zniewolenia komunistycznego, ale zwracały również uwagę na obronę godności najbardziej potrzebujących i najsłabszych. – Sądzę, że w swojej działalności zaangażowałby się na pewno w dwie sprawy: kwestię handlu w niedzielę oraz kwestię zapłodnienia in vitro. Obydwie te sprawy mocno uderzają w ludzką godność i dotyczą ludzi słabych, nie posiadających swojego lobby, którzy łatwo stają się ofiarami struktur ukierunkowanych wyłącznie na zysk i gotowych deptać godność człowieka. Na pewno też krytycznie odnosiłby się do unijnych prób „ujednolicenia standardów etycznych”, co oznacza nacisk na kraje, których prawodawstwo ogranicza aborcję i dostęp do in vitro oraz nie zezwala na uprzywilejowanie związków homoseksualnych – twierdzi ks. prof. Machinek.
Podobnego opinię wyraża dr Sławomir Cenckiewicz, autor książki „Sprawa Lecha Wałęsy”. – Na pewno walczyłby z aborcją, bo był apostołem życia i obrony nienarodzonych dzieci. Nie spoglądałby na ten „holocaust nienarodzonych” z założonymi rękoma. I to pewnie bardzo mocno poróżniłoby go z „wielkimi tego świata”, który pisaliby o nim, że „był kiedyś fajny, ale po 1989 r. nie zrozumiał logiki dziejów i konstruktywnie nie włączył się w proces transformacji, zawsze musi być przeciw komuś a nie za czymś – uważa historyk.
Obserwując działalność ks. Jerzego nie można jednak zapominać o jego wielkiej odwadze w walce z politycznymi decydentami. Czy odnalazłby się w nowej rzeczywistości po roku 1989, gdy władzę obywatele wybierają sami i gdy nie istniał już tak jednoznacznie zdefiniowany wróg, jak komunizm?
Po stronie prawdy
Ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski, który za niezłomne głoszenie prawdy był kilka razy napadany przez „nieznanych sprawców” i omal nie został zabity podczas jednego z takich napadów, do roku 2006 zajmował się głównie pomocą niepełnosprawnym umysłowo. Dopiero po przeczytaniu swojej teczki zrozumiał, że nawet po odzyskaniu niepodległości nie można rezygnować z walki o prawdę. I podobne mogłyby być, zdaniem Cenckiewicza, również losy ks. Popiełuszki. – Po 1989 r. ks. Popiełuszko musiałby się skonfrontować z tym zasadniczym sporem wokół przeszłości (ocena i osądzenie komunizmu) i politycznej teraźniejszości (sojusz z komunistami, obrona Jaruzelskiego przez jego byłych przyjaciół czy walka z lustracją) – zaznacza historyk.
A Wojciech Ciesielski, internowany w stanie wojennym działacz Solidarności uważa, że autorytet jaki miał ks. Popiełuszko w czasach komunizmu mógłby zaowocować w czasie przemian po roku 1989. – Znając jego psychikę można przypuszczać, że starałby się walczyć o pamięć. Wracałby do przeszłości. Wystarczy przeanalizować jego kazania by się o tym przekonać. One się bardzo zmieniały, ubogacały się. Zawierały ciągle nowe myśli. Patrząc na jego ciągły rozwój intelektualny uważam, że miałby on dziś bardzo dużo do powiedzenia.”- mówi Ciesielski.
Podobnego zdania jest muzułmanin prof. Selim Chazbijewicz, który jednak zwraca uwagę, że ks. Popiełuszko mógłby współpracować dziś z IPN-em, ale jego działania nie ograniczałyby się tylko do walki o pamięć. – Niewątpliwie miałby dużo wątpliwości i niezgody na układ „okrągłego stołu”, ale musiałby podobnie jak i wszyscy inni przejść nad tym do porządku dziennego przynajmniej w sferze codzienności. Może byłby twórcą ruchu katolickiego poświęconemu pomocy innym prześladowanym politycznie, odpowiednika Amnesty International – uważa Chazbijewicz.
Polemizuje z nim ks. prof. Machinek, który wskazuje, że główną przestrzenią zainteresowań ks. Jerzego byłoby duszpasterstwo. – Byłby wprawdzie zwolennikiem lustracji i obrońcą niezależności IPN, jednak nie sądzę, by stał sie typem „tropiciela”, który zajmuje się ujawnianiem agentów. Pozostałby raczej mentorem i doradcą – mówił kapłan. Teolog prof. Michał Wojciechowski uważa natomiast, że spektrum swojej walki o wolność ks. Popiełuszko rozciągnąłby na jeszcze inne dziedziny życia. – Przypuszczam, że do rzeczywistości polskiej po 1989 odniósłby się krytycznie, przy czym byłby to krytycyzm adekwatny, odnoszący się do tego, co wyraźnie złe: jawne i ukryte wpływy postkomunistyczne; zawłaszczanie państwa przez kliki, a gospodarki przez układy i sitwy; ograniczanie wolności obywatelskiej przez morze uregulowań biurokratycznych, a wolności słowa przez polityczne i biznesowe wpływy w mediach – mówi teolog.
Prawda nie PR
Trudno też nie postawić pytania o to, jak traktowany byłby przez media ks. Jerzy Popiełuszko. – Ks. Popiełuszko byłby znany, ale media próbowałyby go przemilczeć, jak wielu księży bliskich „Solidarności”, o których teraz mniej słychać – podkreśla prof. Wojciechowski. A prof. Polak uzupełnia, że „może nazywano by go księdzem mieszającym się do polityki?”.
Wojciech Ciesielski wierzy jednak, że propaganda i nagonka medialna z pewnością, by go nie zniszczyła, bowiem był on bardzo twardym mężczyzną i umiał zyskiwać sympatię prostych ludzi. – Myśl ks. Jerzego była łatwiejsza do przyswojenia niż na przykład filozofia ks. Tischnera. Przeciętny człowiek potrzebuje, prostego, duchowego przywództwa. Ks. Jerzy był nakierowany na człowieka w sensie pozytywnym. Połączenie szarej codzienności z duchowością dawało efekty niesamowite. Dzisiaj pewnie byłoby podobnie – mówi Ciesielski.
Czy jednak w czasach wszechobecnych mediów ktoś tak skromny i spokojny jak ks. Popiełuszko mógłby ze swoim przekazem przebić się do szerszej publiczności? – W czasach, w których działał wystarczały prawdziwe słowa, nawet wypowiadane cicho, niemalże nieśmiało. Czy byłby słuchany dzisiaj, gdy często to, jak mówisz jest co najmniej tak istotne (a czasami istotniejsze!) od tego, co mówisz? – zastanawia się ks. prof. Machinek. – Myślę, że ks. Jerzy zaskoczyłby nas, tworząc sobą i swoimi wystąpienia typ postaci medialnej, której dzisiaj brakuje: spokojnego mentora, który jest uważnie słuchany, nawet, jeżeli na tle innych dyskutantów, szkolonych przez najlepszych PR-owców wypada blado – dodaje ks. Machinek.
Po stronie solidarności
Wielu z rozmówców portalu poświęconego zwraca uwagę, że ks. Jerzy Popiełuszko byłby z pewnością rozczarowany dzisiejszym podziałem wśród ludzi Solidarności i ciągłą „wojną domową” dwóch postsolidarnościowych ugrupowań politycznych. – Dla niego największym szokiem byłoby to, że koledzy, którzy wcześniej byli razem dzisiaj i walczyli z komunizmem dziś nie rozmawiają ze sobą i nie potrafią oddzielić sfery politycznej od prywatnej. To sprawiłoby mu wielki ból i trudno by mu było się z tym pogodzić – mówi były działacz Solidarności Wojciech Ciesielski.
Jednak dr Sławomir Cenckiewicz zwraca uwagę, że ks. Popiełuszko: „łączył w sobie szacunek dla ludzi pobożnych i fundamentalnie antykomunistycznych jak Anna Walentynowicz i Seweryn Jaworski z otwartością dla lewicowców pokroju Adama Michnika i Jacka Kuronia. Czy miał jednaki dystans do wszystkich – trudno powiedzieć. Z zapisków ks. Jerzego wynika, że był przede wszystkim człowiekiem wiary i z tej perspektywy spoglądał na świat, stąd być może spory ideowe i polityczne wewnątrz ruchu „Solidarności” były dla niego w jakimś sensie drugoplanowe”.
Nie ulega wątpliwości, że ksiądz Jerzy Popiełuszko pozostałby – jak zaznacza prof. Wojciechowski – przede wszystkim „dobrym księdzem”. – Nie robiłby kariery kościelnej ani publicznej, może zostałby proboszczem i duszpasterzem związków zawodowych? - mówi teolog. – Na pewno nie brylowałby na salonach. Nie szukałby poklasku, daleki byłby od „parcia na szkło”. Część przyjaciół z dawnych lat pewnie odsunęłaby się od Niego, ale On i tak modliłby się za nich i wysyłał im świąteczne życzenia. A w kwietniowych dniach żałoby postawiłby swój znicz pod Pałacem Prezydenckim razem z tymi, których głos ginął w medialnej dżungli – uzupełnia prof. Polak.
Dr. Sławomir Cenckiewicz również zwraca uwagę, że ks. Jerzy mógłby zostać odtrącony przez część dawnych kompanów tak jak dziś odtrąceni zostali tacy ludzie jak ks. Chojnacki, ks. Isakowicz- Zaleski czy ks. Małkowski. Niestety ostracyzm w ich przypadku przyszedł nie tylko ze strony ich dawnych przyjaciół, ale również niektórych hierarchów Kościoła. – Ale on na swój los, by nie utyskiwał – pogodziłby się ze swoją pozycją pamiętając o takich świętych gigantach jak Proboszcz z Ars czy biedaczyna z Asyżu, którzy przyciągnęli do Pana Jezusa o wiele więcej dusz niż jeden hierarcha – mówi Cenckiewicz.
Ks. prof. Marian Machinek uważa jednak, że zastanawiając się kim byłby dziś ks. Popiełuszko należy „go pozostawić w jego czasach i dostrzec to, co wtedy okazało się wyjątkowe i spotkało się z tak żywym oddźwiękiem społecznym. Ks. Jerzy był po prostu pobożnym katolickim księdzem, który żarliwie się modli, czyta Ewangelię, stara się zgodnie z nią żyć w konkretnym miejscu na ziemi i czasie, w którym go Bóg postawił”. Podobnego zdania jest muzułmanin prof. Selim Chazbijewicz, który mówi, że „jego życie było spełnieniem jego przeznaczenia i tak naprawdę nie można o tym nic powiedzieć, to znaczy kim byłby dzisiaj, albowiem wola Najwyższego przeznaczyła mu to, co miał, nic więcej ani mniej. I my, ludzie nie powinniśmy próbować Go wyręczać”. I choć słowa te wypowiedział muzułmanin, to trudno się z nimi nie zgodzić także katolikowi.
Art. ze str. fronda.pl