Liturgia


Czytania na dziś »

Komentarz do Słowa na dziś








Ambona > Komentarz

Niewolnicy własnych lęków2010-01-21

Niektóre odrzucenia mogą nie sprawiać nam wcale kłopotu, niemniej niektóre - zwłaszcza odrzucenia przez znaczące dla nas osoby - mogą nas całkiem porazić i załamać. Nie bądź też skłonny naiwnie myśleć, że możesz zyskać aprobatę wszystkich.



Uzależnienie od aprobaty

Strach przed odrzuceniem może także prowadzić nas do odstąpienia od tego, kim rzeczywiście jesteśmy. Niektórzy stają się wręcz nałogowo uzależnieni od aprobaty. U źródeł lęku przed odrzuceniem znajduje się przeświadczenie, że „jeśli ktoś wyrazi swą dezaprobatę wobec mnie, to stanie się coś strasznego". Przekonania tego typu wzmacniane są przez niesłuszne rozumowanie: „Jeśli ktoś dezaprobuje moją osobę, to z tego wynika, że coś ze mną nie tak; a mój defekt sprawi, że i inni ludzie także nie będą akceptować mojej osoby".
Taka jest cena, którą płaci się za uzależnienie od aprobaty i akceptacji innych ludzi. Rachunek do zapłaty zawiera jeszcze nadwrażliwość na subiektywne opinie innych. Inni ludzie zaś mogą wykorzystywać twe przewrażliwienie i źle cię traktować, co wywoła u ciebie intensyfikację uczuć odrzucenia. Kolejnym nieprawdziwym przekonaniem, utrzymywanym przez uzależnionych od aprobaty, jest: „Jeśli jestem zaakceptowany przez innych i nie odrzucony, będę zadowolony i szczęśliwy. Moje życie będzie udane". Doświadczenie aprobaty nie gwarantuje jednak stałego poczucia spełnienia. Akceptacja, która jest wynikiem chwilowego układu lub przypadku szybko staje się niewystarczająca, natomiast strach przed odrzuceniem pojawia się wnet z powrotem i jest zwykle bardziej intensywny.
W rzeczywistości wszyscy posiadamy mniejszą lub większą potrzebę aprobaty, a jej intensywność zmienia się często. Niektóre odrzucenia mogą nie sprawiać nam wcale kłopotu, niemniej niektóre - zwłaszcza odrzucenia przez znaczące dla nas osoby - mogą nas całkiem porazić i załamać. Nie bądź też skłonny naiwnie myśleć, że możesz zyskać aprobatę wszystkich.

 
Przymus przypodobania się

Strach przed odrzuceniem pociąga nas czasem do wysiłków przypodobania się ludziom, zwracania na siebie uwagi lub do skandalicznych albo ekscentrycznych zachowań. Podejmując takie postawy stawiamy się sami w sytuacji wiodącej ku odrzuceniu. Jesteśmy wtedy całkowicie pod wpływem naszych potrzeb, które wypychają nas w stronę ludzi. Jednocześnie rozwijamy w sobie lęk przed innymi. Boimy się wyrażać niepopularne lub oryginalne opinie ze strachu przed wywołaniem sporu.
Ludzie starający się przypodobać odpowiadają w charakterystyczny, miły dla słuchającego, sposób - zwany też przymusem uległości. Gniew i wściekłość, zmagazynowane w ludziach, którzy zawsze starają się podobać innym, mają swe źródło w powtarzających się wciąż kompromisach i odrzuceniach i poszukują sposobu odreagowania Wielu ludzi, przyjmujących takie postawy, z którymi się spotykam, zdaje sobie sprawę, że musi być lepszy sposób na radzenie sobie z odrzuceniem niż ten, który wybrali. Człowieka który postępuje według zamiaru przypodobania się innym, można określić mianem „dobry człowiek". Będzie on zawsze postępował po koleżeńsku, będzie ustępliwy, będzie czynił uprzejmości na lewo i na prawo, by zagwarantować sobie akceptację. Jednakże zaspokojenie jego własnych potrzeb staje się niemożliwe, gdyż „dobry człowiek", w poszukiwaniu akceptacji, mało ma czasu dla samego siebie. Zmagania, jakich wtedy doświadcza, opisane są przez Elizabeth Skoglund następująco:
„Czasami tak bardzo się staramy, by nas zaakceptowano, że usiłujemy podobać się wszystkim. Usiłujemy dokonać rzeczy nie tylko niemożliwej, ale również prowadzącej nas do uczuć samoodrzucenia, gdyż nie byliśmy wierni temu, w co rzeczywiście wierzymy. To właściwie nie odrzucenie sprawia nam najwięcej bólu, lecz raczej to, co o odrzuceniu myślimy, oraz jak myślimy o samym sobie. Gdy wybierzemy sposób bycia, który określilibyśmy jako wierność względem Boga, odrzucenie w tym wypadku będzie bolesne, lecz nie będzie mogło nam szkodzić ani wypaczać prawidłowego obrazu samego siebie".

 
Skrępowanie i nieśmiałość

Strach przed odrzuceniem sprawia, że ludzie krępują się, boją lub są nieśmiali w towarzystwie innych. Takie osoby zdają się unikać bliskich kontaktów i związków z innymi. Pewien człowiek wyraził się: „Po co mi inni ludzie?". Jednakże postawa ta jest wyrażona lepiej przez: „Lękam się, by nie zostać odrzuconym". Zniechęcenie i depresja wynikają w dużej mierze z podtrzymywania takiego stosunku do innych ludzi; traktowania ich jako nieczułych, niedostępnych lub lepszych, oddalonych i obojętnych.
Nieśmiała osoba, gdy zwraca się do drugiego, podświadomie oczekuje odrzucenia. Jej postępowanie zdradza następującą treść: Tych ludzi trzeba się obawiać. Mogą mnie zranić. Nie będą mnie lubić. Kto mógłby w ogóle się mną zainteresować? Nie jestem zbyt bystry i nie umiem odzywać się z taką łatwością jak inni. W każdym razie ludzie, którzy by mnie polubili są z pewnością jakoś nienormalni. Nie są zresztą godni, by się nimi zainteresować. Nie będę nic mówił. Nie będę robił z siebie wariata. Zauważyłeś negatywny potok myśli? Niestety każde z tych błędnych przekonań stanie się samospełniającym się proroctwem.

Istnieje pewna liczba błędnych przekonań, którym hołdują nieśmiali ludzie, a które stanowią podstawę ich lęku przed odrzuceniem. Ci, którzy wycofują się i zachowują w nieśmiały sposób, często podają następujące tego powody:


  • „Muszę zrobić dobre i pozytywne pierwsze wrażenie. Jeśli mi się nie powiedzie, ludzie nigdy nie będą mnie ani lubić, ani akceptować". (Stąd ich przerażenie, gdy mają się odezwać, a swe wahanie rozumieją jako klęskę ponoszoną już od samego początku).
  • „Muszę być elokwentny i jasny. W przeciwnym razie nie powinienem w ogóle się odzywać".
  • „Muszę wiedzieć, jak rozpoczynać rozmowę z innymi w każdej  sytuacji".
  • „Potrzebna m/jest jakaś doskonała wypowiedź na początek". (To przekonanie z pewnością rozprasza nieśmiałą osobę i uniemożliwia jej nawet otwarcie ust. Nie ma żadnych „doskonałych" wprowadzeń do rozmowy!).
  • „Zanim rozpocznę z kimś rozmowę, muszę czuć się całkiem luźno i komfortowo. Inaczej zauważą moje zdenerwowanie  i mnie  odrzucą".


Innym nieprawdziwym przekonaniem, które mają nieśmiali ludzie, jest tak zwany „mit wybawcy". Wierzą oni, że gdzieś na świecie jest ktoś, kto ocali ich z kłopotliwych kontaktów z ludźmi, zaopiekuje się nimi i ochroni przed każdym odrzuceniem. Oczywiście mit o wybawcy jest tylko tym, czym jest - mitem.

Jeśli znajdziemy się w sytuacji, gdy dezaprobatę oraz opinie innych ludzi - ich zamierzone lub niezamierzone uwagi - brać będziemy do siebie, możemy zacząć się czuć jakoby ciągle przez nich oskarżani. Następnie tak się do tego przyzwyczaimy, że zaczniemy już oskarżać sami siebie.

Wcześniej czy później, wszyscy doświadczamy jakiegoś odrzucenia. To część naszego życia. Nie możemy do końca swych dni usiłować unikać odrzucenia. Jeśli byśmy tego chcieli, stalibyśmy się niewolnikami naszego lęku. W ten sposób jednak nie da się żyć. Znacznie lepiej jest spotkać się z odrzuceniem i uczyć się pokonywać je.

 

Fragment z książki: Jak przezwyciężyć zniechęcenie, odrzucenie i chandrę - H. Norman Wright


Art. ze str. deon.pl

Programista PHP: Michał Grabowski | Opracowanie graficzne: Havok.pl