Ambona > Komentarz
Wolność - od święta i na co dzień2013-05-04O wolności mówi się najczęściej jako o naszym podstawowym prawie, którego nikt bez poważnych powodów nie powinien ograniczać. I słusznie, tyle że ograniczeń, wpisanych w życie społeczne, i tak przybywa.
Coraz niespokojniej rozglądamy się, by się upewnić, czy ktoś nie próbuje nam czegoś zabrać, w czymś nas ograniczyć czy zaingerować w naszą prywatność, a nawet w nasz świat intymny. A najgorsze jest to, że - radykalnie zmanipulowani i nie dość oświeceni "światłem z wysoka" - faktyczne zniewolenie umysłu i serca traktujemy nieraz jako spełnioną wolność. I cóż z tego, że słowo wolność bywa odmieniane przez wszystkie przypadki. Nieporozumień, uwiedzeń i manipulacji odnośnie do wolności jest bardzo dużo i (chyba) coraz więcej. Mówić o wolności i reflektować nad nią w sposób odpowiedzialny - oddający rzeczywistą usługę człowiekowi - nie jest łatwo. Mimo to odważam się wejść w temat wolności. Mam nadzieję, że będzie to pożyteczne i dość ... oryginalne.
Zasadniczy niedobór światła
"Wolność - od święta i na co dzień". Świadomie i nieco prowokacyjnie rozróżniam i w pewnym sensie przeciwstawiam "wolność - od święta", i "wolność - na co dzień". Używając terminu od święta, mam na uwadze "profesjonalne" - i by tak rzec - systemowe zajmowanie się wolnością, np. w czasie dłuższych rekolekcji, gdy ktoś dokonuje wyboru stanu życia lub je poważnie reformuje. Jednak pytanie o wolność staje przed wolną wolą człowieka codziennie, i to od rana do wieczora.
To dla każdego z nas naprawdę wielkie wyzwanie, jak być "mądrze" wolnym w strumieniu podejmowanych rozstrzygnięć. Codziennie, i to po wielekroć, rozstrzygamy, o czym myślimy, czego pragniemy w sposób świadomy i dobrowolny, do czego dążymy ze wszystkich sił, a co oddalamy; jakie uczucia pielęgnujemy, w co się angażujemy itd., itp.
Jeśli świat naszej wolności nie ma być podobny do dżungli, w której decyduje siła, np. pożądania, lęku, strachu, nacisków, cudzych oczekiwań, własnych namiętności, to trzeba pytać, czy na "niebie" naszego życia osobowego świecą wystarczająco jasne światła (światło), w których widać, co jest co, i co czynić należy!
Ignacy Loyola, który oczywiście nie od razu stał się święty, z wyjątkową ostrością widział, że strefa ludzkiej wolności cierpi na zasadniczy niedobór światła, w którym widać by było, co jest co i co czynić należy! Ćwiczenia duchowne, których jest on (współ)auto-rem, są "jego" znakomitą odpowiedzią na ów niedobór. Myślę, że w pewnym sensie każdy, kto porządnie odprawił Ćwiczenia duchowne, potwierdzi to, co zostało powiedziane. Jednak czegoś znacznie więcej niż proste potwierdzenie ważności Ćwiczeń w kwestii wolności można się spodziewać po jezuicie, filozofie i teologu. I to też nie "pierwszym lepszym", ale takim, który w chwili ducho-wo-intelektualnego olśnienia tak formułował rodzaj projektu badawczego - z centralną, fascynującą tezą do udowodnienia: "To z myślą o wyborze stanu życia św. Ignacy Loyola ułożył Ćwiczenia duchowne. Ale trzeba by pokazać także to, posługując się teorią wolności, że każdy nasz akt [wolności] jest rządzony przez wszystkie zasady Ćwiczeń w nie mniejszym stopniu niż akt wyboru stanu życia". Tę obiecującą myśl sformułował ojciec Gaston Fessard SJ w roku 1923, a rozwinął ją znacznie później.
Ćwiczenia znakomicie "oprogramowują"
Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli, osobiście przeżyte i dogłębnie zrozumiane, stały się dla G. Fessarda SJ (1897-1978) nie tylko osobistym wielkim wydarzeniem, ale i skutecznym "narzędziem" objaśniania w ogóle ludzkiej wolności. To z nich czerpał przenikliwość i odwagę do krytycznej oceny zjawisk polityczno-społecznych, zwłaszcza nazizmu i komunizmu. Swój pogląd na Ćwiczenia przedstawił w dwóch tomach, zatytułowanych "Dialek-tyka Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli". Jedna z jego pierwszych intuicji dotyczyła wyjaśnienia przyczyny uniwersalizmu Ćwiczeń. Kto zna je choć trochę, ten wie, że pomagają dobrze rozeznać i wybrać stan życia (powołanie), a także poprawić i zreformować własne życie i stan" (por. Ćd 189a). Jednak drugim wielkim przeznaczeniem Ćwiczeń jest to, by pomagać we właściwym przeżywaniu każdego aktu wolności.
Zapewne każda osoba, która owocnie przeżyła Ćwiczenia - to znaczy zasymilowała i uwewnętrzniła ich treść - rzeczywiście ma poczucie, że oto zadomowiła się w nowej przestrzeni. Odtąd jej wybory mogą się dokonywać w rozległym horyzoncie, zakreślonym przez Osobę Jezusa Chrystusa. Odtąd każdy akt wolności może być podjęty jako wypadkowa czterech Tygodni - czterech rewelacyjnych "danych". A wszystkie są darem Boga!
To jasne, że odprawienie Ćwiczeń nie zamienia nikogo w zaprogramowany automat. Mówiąc językiem komputerowym, można powiedzieć, że Ćwiczenia, owszem, "oprogramowują" wielkiej klasy (najlepszym) programem, ale nie determinują. Z dobrego oprogramowania trzeba jeszcze chcieć świadomie i dobrowolnie (s) korzystać. Jednocześnie dobre odprawienie Ćwiczeń przynagla, by odtąd odprawiać je już .zawsze. Znaczy to, że etapy duchowej drogi, przebyte podczas czterech Tygodni Ćwiczeń, winny być syntetycznie aktualizowane, by móc z poczuciem sensu i radości podejmować zwykłe codzienne działania, jak też móc z dobrymi współrzędnymi określać, co dzisiaj, tu i teraz czynić należy (z możliwie najczystszą motywacją i intencją). Ktoś raz obdarowany wielkimi światłami czterech Tygodni, odczuwa wewnętrzne zaproszenie i zobowiązanie, by odtąd chodzić i działać w ich jasnym blasku.
Ćwiczenia trafiają w sedno
Nasuwa się zasadnicze pytanie, skąd bierze się intrygujący uniwersalizm Ćwiczeń. Na mocy jakiego przywileju jednostkowe i osobiste doświadczenie rycerza Inigo z Loyoli, zapisane i utrwalone w Ćwiczeniach, jawi się przez wieki jako skuteczna pomoc w przeżywaniu wolności tak wielu osób?
Szukając trafnej odpowiedzi, wskazywano głęboką psychologię Ignacego, chwalono jego doskonałą roztropność, jak też cudowną logikę naturalną i nadprzyrodzoną. O. Fessard - i to jest jego znakomity wkład w interpretację Ćwiczeń - chce "pokazać w sposób bardziej dokładny, na czym polega ta roztropność, ta psychologia, ta logika ignacjańska". Odpowiedź G. Fessarda na pytanie, skąd bierze się wyjątkowe (prze)znaczenie Ćwiczeń, jest naprawdę oryginalna. W swej interpretacji dociera on do zasady przewodzącej rodzeniu się Ćwiczeń. Niczego nie przydając samym Ćwiczeniom, odsłania - celnie i w sposób zreflektowany - to, dzięki czemu trafiają one tak precyzyjnie i skutecznie w sedno ludzkiej sprawy. A sednem (odkąd człowiek jest człowiekiem) jest zawsze to samo: wolność!
Pod wpływem myśli nowożytnej i współczesnej wolność -umieszczoną w strumieniu historii - coraz powszechniej wskazuje się jako absolutny wyróżnik ludzkiej osoby i warunek jej godności. Widać też coraz wyraźniej, że z powodu wolności (i z wolnością) wszyscy mamy coraz większe . problemy. Problemów przysparza nam zarówno osobista wolność, gdy nie bardzo wiemy, jak z niej korzystać dla rzeczywistego dobra, jak i wolność innych, gdy robią z niej marny użytek.
Wolność słusznie jawi się nam jako konstytutywny składnik ludzkiej osoby. Nasza wolność - na równi z rozumem - jest w pewnym sensie czymś boskim, gdyż (tak bardzo) stanowi o naszym podobieństwie do Stwórcy. Ów boski składnik osoby wydaje się też najbardziej niebezpieczny, ryzykowny a zarazem bardzo zobowiązujący. Kto bowiem uświadamia sobie swoją wolność, ten staje przed koniecznością odpowiedzenia na pytania: Kim ja właściwie jestem? Na jakim gruncie i w odniesieniu do czego - a dokładniej, w odniesieniu do kogo - winny dokonywać się moje wybory i decyzje?
Odpowiedzi na zadane pytania nie mogą być udzielane jednorazowo, czysto teoretycznie i abstrakcyjnie. Trzeba je nieustannie przenosić w prozę życia, w rwący potok codzienności, w nurt historii. A nurt ten jest naprawdę rwący i współtworzy go tyle osób, dążeń, przeciwstawnych oddziaływań, (pseudo)syntetycznych wizji, wykluczających się zapatrywań i interpretacji życia, czasem obłędnych ideologii, wyrafinowanych manipulacji... Jak się w tym wszystkim nie pogubić? Jak się rozeznać? Jak i co wybierać? Na co być otwartym, a co zdecydowanie odrzucić? Co obejść szerokim łukiem?
Tak, wszyscy (dopiero i w pewnym sensie przez całe życie) uczymy się być wolnymi. Zmagamy się, by być suwerenami wobec siebie samych. To prawda, każdy chciałby naprawdę suwerennie decydować o kształcie swoich myśli i czynów. Jednak nie można tego czynić w sposób arbitralny, lecz jedynie na rzetelnym gruncie, jakim jest poznana rzeczywistość (prawda). Każdy też chce być dobry. Każdej osobie marzy się, by o jej czynach, podjętych świadomie i dobrowolnie, powiedziano, że są dobre. Niestety, znaczna część aktów wolności nie zasługuje na miano dobrych, rozumnych i pożytecznych. Niektóre przynoszą szkodę nam samym, szkodzą także bliźnim. Nasuwa się zatem zasadne pytanie: Od kogo i w jaki sposób możemy (i powinniśmy) uczyć się "dobrego użytku" z danej nam "mocy rozstrzygania" (por. Koh 16, 14), z wolności?
Szkół wolności jest wiele. Która, czyja "szkoła wolności" jest rzeczywiście wiarygodna? A która, używając niegodziwych środków, zyskuje jedynie miano wiarygodnej? By zwieść - dla jakiejś np. materialnej korzyści albo dla demonicznej satysfakcji.
Wolność w centrum osoby i Ćwiczeń
Jeśli o Kościele zasadnie mówi się, że jest ekspertem w sprawie człowieka, to analogicznie można by stwierdzić, że Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli są ekspercką, znakomitą szkołą ludzkiej wolności. Jej wyjątkowość widać lepiej na szerszym tle.
Wszyscy znamy z grubsza najbardziej bezczelne i straszne w skutkach manipulacje ludzką wolnością. Myślę o tych dwudziestowiecznych. Nazizm czy komunizm w wydaniu filozofów i dyktatorów oferował swoje interpretacje wolności całym narodom, a miliony adeptów werbowano, uwodząc lub przymuszając. Opornych marginalizowano, a nawet skazywano na dosłowną eksterminację.
Niestety, "czysto ludzcy" myśliciele - zwłaszcza nowożytni, współcześni i ponowocześni - często bardziej zaciemniają niż rozjaśniają sprawę ludzkiej wolności. Kierują ją na manowce, zamiast docierać do fundamentalnych reguł bycia osobą wolną - w historii. Niestety, Hegel, Marks, różne egzystencjalizmy, a także Nowa Lewica, od kilkudziesięciu lat wciąż zyskująca na znaczeniu (i wpływach w ośrodkach władzy i edukacji), nie mówią o ludzkiej wolności w sposób pełny i prawdziwy. Już w punkcie wyjścia i z założenia, wprowadzają istotny błąd antropologiczny w roztaczane wizje. Mówiąc o sztuce bycia wolnym, pomijają istotne reguły czy też najważniejsze dane, których dostarcza autentyczna filozofia i religia, zwłaszcza judaistyczne i chrześcijańskie Objawienie Boże.
Interpretacje wolności, oderwane od "rozumu i wiary", nie rozwiążą dylematów wolności przygodnego bytu (człowieka), który pojawia się, określa siebie, rozwija się i przemija w rwącym strumieniu czasu, w historii pełnej uwarunkowań. Chciałoby się zapytać, jakie jeszcze klęski muszą spaść na głowę nowożytnych i obecnych kreatorów człowieka, brutalnie odrywanego od Boga, by zrozumiano, że "tylko Bóg może nas uratować".
Wybitne podjęcie dylematu wolności, zbłąkanej i uwodzonej, widział G. Fessard SJ właśnie w Ćwiczeniach duchownych św. Ignacego Loyoli. Jego filozoficzno-duchowa refleksja pokazuje Ćwiczenia jako narzędzie przydatne zarówno do dialogu z epoką tak wrażliwą na wolność, jak też do duchowej walki ze zdecydowanymi przeciwnikami Boga, z przeciwnikami otwarcia i pojednania wolności ludzkiej z wolnością Boga. Mówiąc w ten sposób, dalecy jesteśmy od taniej (zakonnej czy religijnej) propagandy. Chodzi o pokazanie, że u podstaw optymistycznych stwierdzeń na temat Ćwiczeń znajdują się bezcenne ich walory, zarówno treściowe jak i formalne.
Identyczne treści
To prawda, że zasadnicza treść Ćwiczeń jest w całości zaczerpnięta z judeochrześcijańskiego Objawienia. To prawda, że św. Ignacy był wierny jednemu źródłu - Pismu Świętemu i Tradycji, a także Kościołowi. Wszystkie proponowane medytacje i kontemplacje, no może z jednym wyjątkiem, całkowicie pokrywają się z Pismem Świętym. Trzeba jednak podkreślić, że Inigo Loyola czerpał z Biblii w sposób wyjątkowy, w sposób (by tak rzec) mistycznie zmodyfikowany. Bóg zechciał bowiem obdarować Autora Ćwiczeń licznymi i wielkimi oświeceniami oraz wizjami o charakterze niewątpliwie mistycznym (co raczej nie jest prawdą dość powszechnie znaną). Można zatem powiedzieć, że z jednej strony Ignacy Loyola nie dowiedział się z danych mu objawień "niczego", co by nie było dane wszystkim do wierzenia w Credo i w przebogatym depozycie wiary. Z drugiej strony, należy retorycznie zapytać: czy jednak nie ma różnicy między tym, kto mówi o Bogu i Jego Zbawczym Planie dla człowieka w oparciu o depozyt wiary (i akt wiary), a tym, komu Boskie Osoby dały Siebie poznać w sposób nadprzyrodzony, mistyczny, dogłębnie poruszający?
To powiedziawszy, chciałbym podkreślić, że choć wybitny wpływ mistycznych obdarowań na Ćwiczenia jest (przynajmniej na pierwszy rzut oka) zupełnie niewidoczny, to jednak ma on miejsce, a dotyczy głównie genialnej formy Ćwiczeń, ich struktury (o czym poniżej)! Skoro tak, to wypada zatrzymać się nieco przy mistycznych wizjach Ignacego.
Genialna forma Ćwiczeń
Ojciec Jakub Laynez (1512-1565), należący do grona pierwszych towarzyszy i założycieli Towarzystwa Jezusowego, zaświadcza o takim oto oświadczeniu ojca Ignacego: "pewnego dnia w Manresie, gdy został porwany w Bogu, nauczył się od Boga, w ciągu jednej godziny więcej rzeczy niż wszyscy doktorowie świata mogliby go nauczyć". I co więcej: "że został przez Boga oświecony na temat tajemnic chrześcijańskich do tego stopnia, że gdyby wszelkie Pismo i święte księgi zniknęły, on mógłby mimo to dzięki temu światłu, i rozpoznać prawdy wiary i przekazywać je innym". To oświadczenie zbieżne jest z świadectwem samego św. Ignacego.
W Opowieści Pielgrzyma tak mówi o sobie (w trzeciej osobie): "Często myślał sobie, że gdyby nie było Pisma Świętego, które uczy nas tych spraw wiary, byłby gotów oddać za nie życie, jedynie dla tego, co wtedy widział".
Mówiąc "wtedy", ma na myśli wielkie oświecenie otrzymane nad Cardonerem, które tak (również w trzeciej osobie) zostało opisane: "Oczy jego umysłu zaczęły mu się otwierać. Nie znaczy to, że oglądał jakąś wizję, ale, że zrozumiał i poznał wiele rzeczy tak duchownych, jak i odnoszących się do wiary i wiedzy. A stało się to w tak wielkim świetle, że wszystko wydało mu się nowe. To, co wtedy pojął, nie da się szczegółowo wyjaśnić, choć było tego bardzo wiele. Otrzymał wtedy taką wielką jasność dla umysłu i do tego stopnia, że jeżeli rozważy całe życie swoje aż do 62 roku życia, i jeżeli zbierze razem wszystkie pomoce otrzymane od Boga, i wszystko to, czego się nauczył, i choćby to wszystko zebrał w jedno, to i tak nie sądzi, żeby to wszystko dorównywało temu, co wtedy otrzymał w tym jednym przeżyciu".
Z powyższych świadectw wyprowadźmy wnioski. Ignacy poznał i przeżył prawdy chrześcijańskie w sposób wybitny, całkiem wyjątkowy. Przy czym rzecz znamienna, powtórzmy to, poznanie tak wielu rzeczy z zakresu wiary i wiedzy nie przydało Ćwiczeniom jakichś nowych, dotąd nieznanych elementów treściowych. Wszystkie treści Ćwiczeń są jedynie zwięzłym przedstawieniem tylko tego, co już zostało dane w Piśmie Świętym i ewentualnie sformułowane w dogmatach. W czym więc wyraża się geniusz św. Ignacego, mający swe źródło w nadprzyrodzonych oświeceniach i wizjach? Geniusz Ignacego - zakorzeniony w otrzymanych łaskach mistycznych - wyraża się i owocuje w zaproponowanej metodzie odprawiania Ćwiczeń, a przede wszystkim w niespotykanej formie tych Ćwiczeń.
A zatem - niech to będzie całkiem jasne - treść Ćwiczeń w całości pochodzi ze "zwyczajnego" Objawienia Bożego i nauczania Kościoła, zaś u podstaw ich metody i struktury widać doskonałą znajomość człowieka i jego życia osobowego. Jednak im bardziej wgłębiamy się w zagadkę skuteczności Ćwiczeń i ich uniwersalizmu, tym bardziej nieodparcie nasuwa się myśl o zależności genialnej metody i formy (struktury, układu) od sposobu i porządku, w jakim - w mistycznych wizjach - odsłoniły się Ignacemu zbawcze prawdy chrześcijaństwa.
Struktura aktu wolności
G. Fessard SJ, w swoich dość wyrafinowanych analizach, odnosi się do Objawienia Bożego i rekolekcyjnego doświadczenia, jednak próbując je zrozumieć, szuka również, a nawet przede wszystkim, naturalnego (filozoficznego) wyjaśnienia, skąd bierze się uderzający uniwersalizm i wyjątkowa skuteczność Ćwiczeń. W odpowiedzi wskazuje, że są one, mówiąc ogólnie, "owocem całkiem konkretnej refleksji nad aktem wolności", a mówiąc konkretniej, "wyrażają one dialektycznie istotne momenty i elementy - bądź «sensacyjne pe-rypetie» - bosko-ludzkiego dramatu, jakim jest wolność" (Fessard, t. I, s. 24). Inaczej mówiąc, istotne i charakterystyczne w Ćwiczeniach jest to, że koncentrują się wokół aktu wolności. Są pomyślane i zbudowane w związku z wolnością. Są wielką pracą i konkretną - a więc zrośniętą z życiem, a nie abstrakcyjną - refleksją nad aktem wolności, w którym człowiek siebie określa i buduje.
Podkreślmy: Jeśli ma być "wypowiedziany" akt wolności, poprzez który osoba ludzka ma zakorzenić się i utrwalić w Prawdzie, w Dobru, w Byciu - a nie w fałszu, w złu, czy jedynie w już posiadanej ograniczonej porcji istnienia, to muszą go okalać, tzn. poprzedzać go i po nim następować, istotne "momenty", ważne "elementy", najważniejsze prawdy. Tak właśnie jest w Ćwiczeniach. Są w nich istotne elementy, które wybór u rekolektanta poprzedzają i przygotowują; i są też w nich obecne (tzn. rozważane, asymilowa-ne) "momenty" (prawdy), które wyrażają konsekwencje i pełny sens dokonanego wyboru, czyli aktu samostanowienia. Te istotne elementy (wydarzenia zbawcze, prawdy objawione) są zgromadzone w Ćwiczeniach w sposób nie przypadkowy czy chaotyczny, lecz zostały zorganizowane "dialektycznie". Te istotne elementy (prawdy) tworzą pewną dialektykę czy, inaczej mówiąc, dynamiczną całość, zorganizowaną właśnie wokół aktu wolności, w którym człowiek się określa i buduje. Owa dialektyka (dynamika), przenikająca całe Ćwiczenia, ma swe źródło i zakorzenienie w akcie poznawczym, którego pierwszym podmiotem był św. Ignacy. Ów potężny akt intelektualny ma szczególną jakość: jest on wybitnie syntetyczny i wszystko naraz ogarniający, a jednocześnie każdy moment i detal jest w nim wyróżniony i ma swoje miejsce. Na tę poznawczą całość składa się powiązanie poprzez Chrystusa i Kościół wszystkich rzeczy, wszystkich prawd, tak naturalnych jak i objawionych, z Majestatem Świętej Trójcy (por. Fessard, t. I, 13).
Praktycznie i całkiem konkretnie znaczy to, że w Ćwiczeniach duchownych św. Ignacego Loyoli rekolektant stopniowo uobecnia sobie Historię Zbawienia i stawia siebie wobec niej. Przy czym istotne wydarzenia tej Historii, od Stworzenia po Wniebowstąpienie, pojawiają się w Ćwiczeniach w tej samej kolejności, co w dziejach ludzkości (Izraela i rodzącego się Kościoła). W tym zatem zakresie (treści i ich kolejności) Ćwiczenia nie wnoszą niczego nowego, niczego, co byłoby dotąd chrześcijaństwu nieznane. Odkrywcza nowość Ćwiczeń kryje się właśnie w celnym i oryginalnym powiązaniu proponowanych treści, zaczerpniętych z Historii Zbawienia, z czterema istotnymi "momentami" czy współrzędnymi, strukturującymi każdy (poważny) akt wolności. Bardzo szczęśliwe (w sensie: nowe, oryginalne i skuteczne) okazało się odpowiednie przyporządkowanie wydarzeń i prawd z Historii Zbawienia - czterem głównym momentom (etapom) dialektycznie rozgrywającego się aktu wolności. Bardzo "efektywne" okazało się powiązanie chronologicznie prezentujących się w Historii Zbawienia prawd zbawczych - z czterema etapami dialektycznie rozgrywającego się aktu wolności.
Niech mi będzie wolno użyć takiego porównania. Wyobraźmy sobie, że na wielkim placu budowy są wszystkie elementy, z których może być zbudowana wspaniała romańska czy gotycka katedra. Te wszystkie elementy mogłyby tam leżeć bezużyteczne przez setki lat i nic... Dopiero użycie ich i przyporządkowanie do określonego planu i projektu architektonicznego zamienia je w olśniewający cud, w arcydzieło: w katedrę. W Piśmie Świętym, w depozycie wiary, w Katechizmie Kościoła Katolickiego też jest wszystko, z czego może być "zbudowana" przyjaźń człowieka z Bogiem, jego przemiana, świętość osoby. Geniusz i uniwersalizm Ćwiczeń na tym polega, że ich Autor ma przed sobą (całkiem świadomie czy nie do końca, na mocy wybitnej refleksji czy raczej daru mistycznego) strukturę aktu wolności i do niego niejako dobiera i przyporządkowuje zbawcze prawdy i wydarzenia z Historii Zbawienia. A w efekcie tego działania - gdy droga Ćwiczeń jest przebywana i w końcu modlitewnie przebyta - dokonuje się cud Przymierza, porozumienia, zjednoczenia woli ludzkiej z wolą Boga. Oczywiście, w Miłości.
Sądzę, iż powyższe stwierdzenia pozwalają zrozumieć (a przynajmniej przeczuć), że poprzez taką treść i taką formę (ogólnie: metodę) Ćwiczeń - św. Ignacy wychodzi naprzeciw naprawdę każdemu człowiekowi, by pomóc mu, wprost i wybitnie, rozjaśnić kwestię swojej wolności. I że pomyślne przebycie całej drogi Ćwiczeń skutkuje bezcenną umiejętnością przybliżania się do Boga i jednoczenia z Nim w każdym akcie wolności, w każdym wyborze i decyzji.
- Czy jest w życiu człowieka umiejętność ważniejsza i cenniejsza niż ta właśnie?
Wiem, że obecne rozważanie pozostawia niedosyt. Mimo to zakończę je po prostu zachętą, by osobiście wejść na drogę Ćwiczeń, zwanych najczęściej Rekolekcjami Ignacjańskimi. Powód zachęty jest oczywisty. Tak naprawdę, dopiero w samych ćwiczeniach duchowych, osobiście odprawianych, spotyka się (zbłąkana) wolność człowieka z pełną odwiecznej Miłości i Mądrości wolnością Boga, który proponuje porozumienie, przyjaźń i komunię osób.
Rozważanie pochodzi z książki o. Krzysztofa Osucha SJ pt.: Przyjde niebawem. Rozważania na czas kryzysu, lęku i powrotu Jezusa
Art. ze str. deon.pl