Ambona > Komentarz
Eucharystia - wielka tajemnica wiary2011-04-22Ustanowiona przez Jezusa Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy eucharystyczna Ofiara Ciała i Krwi jest nieustannym uobecnianiem Jego ofiary złożonej Bogu Ojcu za każdego z nas na krzyżu.
Rozpoczęcie Liturgii Eucharystycznej poprzedzało dawniej wezwanie diakona, aby święte zgromadzenie opuścili ci, którzy jeszcze nie są ochrzczeni. Za chwilę bowiem rozpocznie się “wielka tajemnica wiary”. Może i dziś warto byłoby do tego zwyczaju wrócić? Może bardziej byśmy doceniali wielkość łaski, w której możemy mieć udział? Obrzędy rozpoczyna przygotowanie darów. Najczęściej śpiewamy wtedy pobożne pieśni, duchowo przygotowując się na najważniejsze momenty. A one już się dzieją. Nie chciałbym być nieortodoksyjny, ale prywatnie najbardziej przeżywam ciche, poranne Msze, na których jest kilka osób. Wszystko dobrze słychać, nic nie rozprasza uwagi. Od czasu rozpoczęcia mojej diakońskiej posługi osobiście ten moment przeżywam chyba nawet bardziej niż proklamacje Ewangelii. To diakon ma przywilej (i obowiązek) przygotowania chleba i wina. Oddając je w ręce kapłana, czuję się bardzo związany z Ofiarowaniem. Nasze dary złożone na ołtarzu doznają uświęcenia podczas Przeistoczenia.
Udział w Tajemnicy
Nie będę próbował wchodzić w rolę specjalistów od liturgii, ale gorąco zachęcam do uważnego słuchania wszystkich słów wtedy wypowiadanych. Już samo uważne słuchanie bardzo nam pomoże w przeżywaniu tych chwil. Jeszcze lepiej przeczytać Ogólne wprowadzenie do Mszału Rzymskiego – można je dostać niemal w każdej dobrej księgarni katolickiej. Dobrze jest wiedzieć jak najwięcej o tym, co dokonuje się na ołtarzu, jest to bowiem najistotniejsza część Mszy świętej. W tych poczynaniach nawet wlanie kropli wody do kielicha z winem ma piękne i głębokie znaczenie. Wlewając tę kroplę (pamiętam z dawnych ministranckich czasów, że używano nawet specjalnej łyżeczki mieszczącej dokładnie jedną kroplę wody), wypowiada się słowa: Przez to misterium wody i wina, daj nam Boże udział w bóstwie Chrystusa, który przyjął nasze człowieczeństwo. Mała, jedna kropelka wody będzie symbolem naszego udziału w tej Tajemnicy. Szkoda, że tych słów nikt nie słyszy – między innymi dlatego zachęcam do prywatnego przejrzenia zarówno Wprowadzenia, jak i samego Mszału.
Od tej chwili bez przerwy dokonują się sprawy niepojęte i nieskończenie wielkie. Za chwilę Chrystus będzie obecny nie tylko w znaku zgromadzenia, w osobie celebransa czy w swoim Słowie, ale w swoim Ciele i swojej Krwi – Oto wielka tajemnica wiary. Odpowiadając naszym wyznaniem wiary w obecność Chrystusa i Jego paruzję, winniśmy uświadomić sobie, iż jesteśmy współofiarującymi w dokonującym się cudzie.
Prefacja
Prefacja rozpoczyna się od wezwania: W górę serca – Sursum corda – chyba najbardziej znanego łacińskiego fragmentu tekstów Mszy świętej. Kończy się śpiewem Święty, Święty, Święty…, po którym następuje modlitwa eucharystyczna. Ciekawe, jak wiele znamy prefacji i modlitw eucharystycznych – nie chodzi bynajmniej o precyzyjny wynik czy perfekcyjnie zapamiętaną treść. Raczej o wewnętrzne przekonanie. Czy czasami nie łapiemy się na myśli, że właściwie na każdej Mszy słyszymy w zasadzie to samo? Tymczasem prefacji jest, jak wyliczyli specjaliści, co najmniej 95, a modlitw eucharystycznych Mszał zawiera 10 – od najbardziej starożytnych do najnowszych z czasów po Soborze Watykańskim II. Statystycznie ujmując (oczywiście gdyby nie było kalendarza liturgicznego i innych reguł porządkujących liturgię), prawie przez trzy lata codziennie moglibyśmy mieć niepowtarzalny (w sensie językowym) tekst Mszy świętej. Może to wyliczenie jest mało pobożne, ale tak można pokazać bogactwo tekstów liturgicznych przy użyciu niezwykle (niestety) skutecznego w dzisiejszym świecie języka marketingu i reklamy. Wyborem określonej prefacji czy modlitwy eucharystycznej rządzą konkretne reguły (głównie kalendarz liturgiczny), ale i sam celebrans ma dość dużą swobodę wyboru. Znając możliwości dane celebransowi, możemy, szukając przyczyn tego konkretnego wyboru, znacznie wzbogacić swoje uczestnictwo.
Cud przeistoczenia
Nie ośmielę się prowadzić Czytelnika przez modlitwę eucharystyczną, której istotę stanowi przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Pozwolę sobie tylko na powtórzenie zachęty: zapoznajcie się z tekstami Mszy świętej, zapoznajcie się z tekstem Ogólnego wprowadzenia do Mszału Rzymskiego – dziś nie ma żadnych trudności w dostępie do nich. Ich studiowanie pozwoli nam zrozumieć głębię i istotę tej części liturgii.
Niech mi wolno będzie tylko podzielić się kilkoma zwykłymi obserwacjami dotyczącymi naszego udziału, obserwacjami czysto zewnętrznymi. Otóż podobnie jak prostym sprawdzianem naszego słuchania słowa Bożego jest pytanie – po powrocie do domu – o czym były czytania i Ewangelia, tak samo możemy sami siebie sprawdzić, pytając, jaka była dziś prefacja, jaka była modlitwa eucharystyczna. Co z niej zostało w mojej głowie (i sercu)? Czy spoglądałem na unoszoną hostię i kielich, czy “skromnie” opuszczałem wzrok? Jeśli czyniłem – czynię – to drugie, to albo nie rozumiem sensu ukazywania Świętych Postaci (unoszonych właśnie do adoracji), albo (co nie daj Boże) uważam się za niegodnego spoglądania na naszego Zbawiciela. Tak jakby ktokolwiek mógł TEGO być godnym. Nie ma takiej możliwości – przecież to “wielka tajemnica wiary". Wszystko co się teraz dzieje i w czym uczestniczymy, ma się nijak do naszej “zasłużonej godności”. Wszystko dzieje się przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Odpowiadając: Amen, potwierdzamy nasze uczestnictwo w ofierze uwielbienia i gotowość wypełnienia jej w życiu. Czy jesteśmy świadomi wagi tego słowa?
Zawsze zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa. Po Przeistoczeniu jest z nami realnie Pan Jezus. Co by było, gdyby w swojej Osobie wszedł w tym czasie do naszego kościoła? Jak byśmy się zachowali? Jak byśmy zareagowali? I wcale nie chodzi o tych, którzy wychodzą “zaczerpnąć świeżego powietrza” czy spoglądają na zegarek. Myślę o nas, o ludziach naprawdę Mu oddanych. Niech to będzie pytaniem, na które odpowiedź udzielimy samym sobie – w swoim sercu.
Bogdan Sadowski – diakon stały, dziennikarz, absolwent Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Pracuje w Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie.
Art. ze str. deon.pl