Ambona > Komentarz
Nie ma rozwodu, bo nie było małżeństwa2011-04-17W Kościele nie ma rozwodów. Zawierane tam śluby nie zawsze jednak są ważne. Biel, kwiaty, obrączki, przysięga... Ceremonia była, ale małżeństwa nie ma. Jak to możliwe? – pytamy teologów i kanonistów.
Kiedy i po co można zwrócić się do sądu kościelnego? W jaki sposób prawo kanoniczne reguluje kwestie orzekania nieważności sakramentu małżeństwa, wyjaśnia teolog moralista, ks. prof. Witold Kawecki z Uniwersytetu im. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Sądy kościelne pracują pełną parą
W ciągu ostatnich 15 lat podwoiła się liczba procesów o orzeczenie nieważności małżeństwa kościelnego. Od czasu nowelizacji Kodeksu Kanonicznego w 1983 roku na całym świecie obserwuje się tendencję wzrostową. - Rocznie napływa do nas ok. 340 spraw” - informuje ks. prałat dr Stefan Kośnik, oficjał Sądu Metropolitalnego w Warszawie. Podobnych sądów kościelnych jest w Polsce ponad 40.
Nie ma rozwodu, bo nie było małżeństwa
"Małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci” - stanowi kanon 1141 Kodeksu Prawa Kanonicznego. A zatem nie „rozwód”, a „orzeczenie o nieważności małżeństwa - taka jest prawidłowa nomenklatura - tłumaczy ks. Kawecki.
- Nie każdy związek zawierany w kościele jest prawdziwym małżeństwem. Jeżeli nie zostały spełnione odpowiednie warunki, przed Bogiem małżeństwa nie ma. Nieważność takiego sakramentu orzec może, na wniosek jednego z małżonków, sąd kościelny. Konsekwencją takiego wyroku jest wolność obu stron i możliwość zawarcia ślubu kościelnego z kimś innym - dodaje teolog.
W momencie, gdy sąd stwierdzi nieważność małżeństwa możemy mówić, że nigdy nie istniało. Mimo tego, jak podkreśla ks. Kawecki, dzieci z takiego małżeństwa nie są przez Kościół uznawane za dzieci zrodzone z „nieprawego łoża”.
Kiedy małżeństwo jest nieważne
Domniemanie prawne przemawia zawsze za ważnością małżeństwa. Kodeks wymienia jednak szereg powodów, które uzasadniają stwierdzenie nieważności ślubu. Podstawowy podział obejmuje trzy grupy takich przyczyn.
- Po pierwsze są to tzw. „istniejące przeszkody małżeńskie” lub „przeszkody zrywające - wymienia ks. Kawecki. Jest ich kilkanaście (mieści się tu pokrewieństwo, zbyt młody wiek, inny związek, popełnienie zbrodni aby wyzwolić się z poprzedniego małżeństwa, niemoc płciowa).
Drugą grupę stanowią „formalne przesłanki nieważności”. Małżeństwo winno być zawarte wobec kapłana i dwóch świadków, z użyciem odpowiednich słów. - We wspomnianych przypadkach proces jest skrócony i oparty na dokumentach, ponieważ łatwo ustalić istnienie lub brak podstaw do stwierdzenia, że ślubu nie było - mówi ks. Kawecki.
- Sprawy długie i trudne dotyczą trzeciej grupy przyczyn, określanych jako wady aktu woli. Przedmiotem procesu o nieważność małżeństwa jest wówczas stan woli nupturientów (osób, które zamierzają zawrzeć związek małżeński) w chwili wyrażania zgody na zawarcie małżeństwa. Aby wydać wyrok, należy przeanalizować sytuację małżonków przed zawarciem związku i wypowiedzeniem roty przysięgi - podkreśla duchowny.
Przysięga może być kłamstwem
Wady aktu woli, zdaniem kanonistów, oznaczają brak prawdziwej woli jego zawarcia lub świadome wykluczenie przed zawarciem małżeństwa jednej z istotnych jego cech: jedności, płodności i wierności. Jeśli zatem ktoś nas do ślubu przymusił, kiedy ukryliśmy niechęć do posiadania dzieci, w tajemnicy pozostawiliśmy alkoholizm lub inne nałogi, albo z góry zakładaliśmy prowadzenie tzw. podwójnego życia - wtedy nasz ślub nie ma mocy prawnej, a małżeństwo jest tylko pozorne. Dowieść tego muszą jednak świadkowie, zbadać biegli, a ocenić - sąd.
Zgodę na małżeństwo można symulować. Można ją wyrazić źle oceniając sytuację. Człowiek może też być niezdolny do wyrażenia zgody małżeńskiej lub właściwego zrozumienia i podjęcia obowiązków małżeńskich. Ta „niezdolność”, rozumiana jako niedojrzałość psychiczna w chwili ślubowania, stała się w ostatnich latach najczęstszym powodem wnoszenia spraw do sądów kościelnych na całym świecie - informuje portal www.kościół.pl.
Opisana „furtka” prawna, stała się bramą, dlatego w ostatnich latach prasa coraz częściej pisała o „lawinie rozwodów kościelnych”. Aby powstrzymać tę lawinę, pod koniec życia (25 stycznia 2005 roku) Jan Paweł II wydał dokument pt. „Godność małżeństwa” („Dignitas connubii”). Słowa papieża, opublikowane już przez Benedykta XVI, skierowane były do sędziów, którzy w pierwszej kolejności winni kierować się prawdą, a nie współczuciem dla trudnej sytuacji małżonków.
W poszukiwaniu prawdy
We wszystkich tytułach nieważności małżeństwa bada się szczegółowo czas i fakty przedślubne, próbując tam znaleźć symptomy nieszczerego ślubowania, poddania się zastraszeniu lub ukrywania czegoś, by wyłudzić zgodę małżeńską. Tylko istnienie tych stanów przed ślubem może czynić przysięgę małżeńską z gruntu nieważną.
Wprawdzie dla ważności ślubu nie mają znaczenia zdarzenia poślubne, ale jednak w przypadku dysfunkcji osobowości, bada się także i te. Nieprawidłowości mogły zaistnieć już przed ślubem. Gdyby tak było, a małżonek nie zdawał sobie z tego sprawy, sakrament nie byłby ważny. Niezdolność psychiczną do podjęcia obowiązków małżeńskich trudno stwierdzić przed ślubem. Dlatego analizę przekazuje się biegłemu sądowemu, który potwierdza lub wyklucza wszelkiego rodzaju psychopatie, charakteropatie, socjopatie i inne patologie.
Art. ze str. deon.pl