Ambona > Komentarz
Aleksytymia - odłamek diabelskiego lustra2011-02-25Aleksytymik nie potrafi spojrzeć w głąb siebie, nie chce i nie umie mówić o uczuciach. Jest wrogo nastawiony do świata. Jego cierpienie psychiczne, które nie może znaleźć ujścia, czasem skutkuje chorobą somatyczną – astmą, alergią, atopią. "Potrafimy pomóc takim ludziom" – zapewniała słuchaczy doktor Katarzyna Schier*.
Odłamek diabelskiego lustra
Schier opowiedziała słuchaczom bajkę Andersena, aby zrozumieli, czym jest syndrom aleksytymii. Oto Królowa Śniegu, ucieleśnienie zimna i zła. Obok niej Kaj, mały chłopiec o sercu zamienionym w lód. Kaj widzi wszystko na opak; w rzeczach dobrych potrafi dostrzegać wyłącznie negatywne strony. W baśni pojawia się Gerda, dziewczynka zdeterminowana przez miłość, dzięki której chłopiec zostaje przywrócony życiu. Według Schier, w rolę Gerdy może wejść każdy odpowiednio przygotowany terapeuta.
- Człowiek, który nie potrafi funkcjonować refleksyjnie i nie ma dostępu ani do własnych, ani do cudzych emocji, jest nieszczęśliwy. Nie umie doświadczyć przyjemności, żyje tak, jakby nie żył - tłumaczy Schier.
Budująca moc miłości
Badania światowych psychologów umożliwiają zdiagnozowanie aleksytymii i podjęcie z nią walki. Wymaga to jednak zupełnie nowego podejścia do psychoanalizy, która w klasycznej wersji jest terapią poprzez słowo. Jak zatem rozmawiać z kimś, kto o swoich odczuciach mówić nie potrafi?
- Psychoterapia rozwojowa zakłada komunikację na poziomie dostępnym dla pacjenta. Możemy rozmawiać o stanach fizycznych, na przykład zmęczeniu albo potrzebie dotyku i od nich przechodzić do psychiki. W początkowej fazie terapeuta bierze całkowitą odpowiedzialność za myślenie o emocjach. To on nazywa uczucia i intencje, kreuje u chorego proces zainteresowania własnym umysłem. Skuteczną formą komunikacji mogą być symbole, metafory; czasem, także w postępowaniu z dorosłymi, rysunek - mówi Schier.
Jak wyjaśnia, dostrojenie emocjonalne w relacji terapeutycznej przypomina dostrojenie się opiekuna do dziecka. Jest to proces twórczy, który może wpływać na powstawanie w mózgu neuronów.
- Zjawisko to zostało udowodnione w relacji matki z dzieckiem. Do 24. miesiąca życia tworzy się harmonia między prawą półkulą mózgu matki i lewą półkulą mózgu dziecka. Powstanie takiej harmonii pozwala dziecku wykształcić właściwe mechanizmy regulacji emocji. Zaburzenie jej poprzez rozdzielenie z matką może, choć oczywiście nie musi, spowodować gwałtowną reakcję, jaką jest somatyzacja – mówi Schier.
Z jej doświadczeń wynika, że dziecko oddane do żłobka może na przykład nagle zachorować na astmę lub ostre stany alergiczne, stać się nadpobudliwe albo znerwicowane (tzw. nerwica natręctw).
Aleksytymia "wyssana z mlekiem matki"
Schier przedstawiła wyniki badań przeprowadzonych na rodzicach dzieci chorych na astmę. Większość badanych miała trudności z regulacją emocji. Przeważały w nich odczucia negatywne, skierowane na zewnątrz, najczęściej poza krąg własnej rodziny. Odczuwaną przez siebie zawiść i żal przypisywali innym ludziom. Rodzice ci przekazywali aleksytymię swoim dzieciom, a te, niezdolne do uporządkowania negatywnych emocji, chorowały.
- Ratunek dla takich osób, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, może przyjść tylko z zewnątrz. Warunkiem powodzenia jest jednak to, że chory chce się wyleczyć. Do psychoterapii nie da się nikogo zmusić. Na szczęście wielu ludzi, motywowanych chęcią pozbycia się bólu, przychodzi po pomoc - zaznacza Schier, podkreślając jednocześnie niebagatelną rolę rodziny - niezaburzonego rodzica albo rodzeństwa - w leczeniu aleksytymii u dzieci.
Czy "znieczulica" może być potrzebna?
Według Schier, aleksytymia nie może być stanem pożądanym. Nie należy utożsamiać jej z ograniczonym poziomem empatii, przydatnym na przykład w zawodzie chirurga urazowego (który musi uodpornić się na odczucia pacjentów, żeby móc im pomagać) lub grabarza. Tu niezdolność do empatii jest całkowita, a sposób odbierania ludzi i świata ma wyłącznie destrukcyjny charakter.
- Pozytywne emocje są niezbędne do życia. Nie da się bez nich funkcjonować w społeczeństwie. To inteligencja emocjonalna sprawia, że odnosimy sukcesy – podsumowuje badaczka.
*Wykład doktor Katarzyny Schier odbył się na wydziale psychologii Uniwersytetu Warszawskiego w ramach X Festiwalu Nauki.
Art. ze str. deon.pl