Ambona > Komentarz
Św. Jan od Krzyża – od ciemność ku światłu2010-12-14Święty Jan od Krzyża należy do największych mistyków Kościoła. Jego dzieła napisane w zachwycie nad tajemnicą Boga nie przestają być na nowo odczytywane. Został uznany za jednego z głównych twórców literackiego języka hiszpańskiego. Jego proza jest pełna poetyckich wyrażeń, a poezja nasycona duchową symboliką. Święty został obdarzony mistycznym doświadczeniem Trójcy Świętej, które osiągnęło apogeum w lochach więzienia w Toledo (1577 r.), gdzie został umieszczony przez współbraci karmelitów, gdy postanowił przeprowadzić reformę zakonu. Jego pisma komentowali m.in. św. Teresa od Dzieciątka Jezus, św. Edyta Stein i Sługa Boży Jan Paweł II.
Jan de Yepez urodził się w ubogiej rodzinie w Fontiveros niedaleko Avili w 1542 roku. Rodziny nie stać było na posłanie go do szkoły. Po kolei zdobywał różnego rodzaju zawody: tkacza, krawca i pielęgniarza w szpitalu. Uzbierawszy odpowiednią sumę pieniędzy zaczął naukę w szkole prowadzonej przez jezuitów w Medina del Campo (1559-1563). Pod okiem prawdziwego mistrza, Ojca Bonifacio, nauczył się tam pięknie pisać w języku kastylijskim. Jezuici musieli mu dać się mocno we znaki, bo nigdzie o nich nie wspomina… Mając 21 lat, wstąpił do zakonu karmelitów. Zakon ten przeżywał w drugiej połowie XVI wieku duchowy kryzys, brak mu było gorliwości apostolskiej, dlatego Jan w rok po święceniach zastanawiał się, czy go nie opuścić, by kontynuować swoje życie zakonne w odosobnieniu, w klasztorze kartuzów.
W takim stanie ducha zetknął się ze św. Teresą z Avila, która od razu rozpoznała w nim kryształowo czystego człowieka, zakochanego w Panu Bogu. Ojciec Jan dał się przekonać, by razem ze św. Teresą od Jezusa przeprowadzić reformę w męskiej gałęzi karmelitów. Rozumiał ją w sposób bardzo prosty, pragnął powrócić ze swoimi braćmi do pierwotnej gorliwości, do modlitwy i do praktykowania umartwień.
Podobnie jak Reformatorka Karmelu także on doświadczał wielkiego oporu ze strony konfratrów, którzy oskarżali go o różnego rodzaju dziwactwa i dzielenie wspólnoty. Z Rzymu został przysłany wizytator do zbadania całej sprawy.
W tym czasie wielką pociechą dla św. Jana była nieustanna rozmowa z Bogiem, częsta lektura i medytacja Pisma Świętego, długie adoracje Najświętszego Sakramentu oraz powierzanie we wszystkim swojego życia Bożej Opatrzności. Właśnie pośród największych prób i przeciwności powstawały najgłębsze i najpiękniejsze dzieła hiszpańskiego mistyka. Do najbardziej znanych należy Droga na górę Karmel, w której Święty omówił kolejne etapy, przez jakie musi przejść człowiek wiary, by dojść do coraz doskonalszego zjednoczenia z Bogiem.
Św. Jan od Krzyża w poemacie Noc ciemna (Księga II, n. 12) opisuje duchową sytuację człowieka:
O nieszczęśliwa dolo naszego żywota! W jakim niebezpieczeństwie tutaj żyjemy i z jaką trudnością poznajemy prawdę! To, co jest najjaśniejsze i najprawdziwsze, wydaje się nam ciemne i niepewne. Uciekamy też od tego, czego najwięcej powinniśmy szukać. Idziemy za tym, co jest dla nas zrozumiałe i jasne, choć jest to dla nas najgorsze i na każdym kroku szkodliwe. W jak wielkim niebezpieczeństwie i niepewności żyje człowiek! Jego bowiem wzrok, który powinien by prowadzić do Boga, pierwszy uwodzi go i oszukuje. Jeśli więc chcemy być pewni drogi, musimy zamknąć oczy i wejść w ciemności. Wtedy dusza będzie bezpieczna od nieprzyjaciół, którymi są jej domownicy, czyli jej zmysły i władze! (Dzieła , s. 494).
Święty Jan od Krzyża przez całe życie kontemplował piękno Jezusa Chrystusa, Słowo, które stało się Ciałem. Chrystus był dla niego Pełnią Objawienia:
Dzisiaj, w obecnym okresie łaski, kiedy wiara jest już utwierdzona w Jezusie Chrystusie i ogłoszone jest już prawo Ewangelii, nie ma potrzeby pytać Boga dawnym sposobem ani też nie potrzeba, by przemawiał jeszcze i odpowiadał, jak wówczas. Dał nam bowiem swego Syna, który jest jedynym Jego Słowem – bo nie posiada innego – i przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia” (Dzieła, s. 270).
W poemacie Żywy płomień miłości napisał, że miłość nigdy nie spoczywa:
17. Czując więc, że ten żywy płomień miłości udziela jej tak żywo wszystkich dóbr, gdyż ta boska miłość wszystko przynosi z sobą, dusza woła: O żywy płomieniu miłości, jak czule rani siła żaru (s.728) twego! Innymi słowy: O płonąca miłości, jak rozkosznie swymi miłosnymi poruszeniami napełniasz mnie chwałą, jaką tylko przyjąć jestem zdolna! Dajesz mi bowiem boskie poznanie, odpowiednio do całej zdolności i pojemności mego rozumu, wlewasz mi miłość, stosownie do największej wytrzymałości mej woli, rozkoszujesz mię w samej mej substancji strumieniami twych rozkoszy (Ps 35, 9), wskutek boskiego zetknięcia i substancjalnego zjednoczenia, odpowiednio do największej czystości mej substancji, zdolności i zasięgu mej pamięci!
To i jeszcze wiele więcej, niż można wyrazić, otrzymuje dusza w tym czasie, gdy się rozpala w niej płomień miłości. Gdy bowiem dusza jest całkowicie oczyszczona w swej substancji i swych władzach: pamięci, rozumie i woli, wtedy substancja Boża, jak mówi Mędrzec, „dosięga wszędzie dla swej czystości” (Mdr 7, 24), pogrąża ją w sobie swym boskim płomieniem niezmiernie głęboko, przenikliwie i całkowicie i w tym pogrążeniu duszy w Mądrości Duch Święty wykonuje swym płomieniem chwalebne poruszenia, których słodycz odczuwając, dusza mówi:
Bo nie masz w sobie już bólu żadnego!
18. czyli nie sprawiasz już bólu, ucisku i zmęczenia, jak przedtem czyniłeś. Należy bowiem wiedzieć, że płomień Boży, gdy dusza była w stanie oczyszczenia duchowego, tj. gdy dopiero wchodziła w stan kontemplacji, nie był tak przyjemny i słodki, jak w tym stanie zjednoczenia. Zatrzymamy się chwilkę, by to jaśniej wytłumaczyć.
19. Zanim ten boski ogień miłości wejdzie i złączy się z samą substancją duszy przez jej całkowite i doskonałe oczyszczenie i udoskonalenie, płomień, czyli Duch Święty rani wciąż duszę wyniszczając i pochłaniając niedoskonałości jej złych nawyków. Przez to swe działanie przygotowuje ją Duch Święty do boskiego zjednoczenia i przemiany w Boga przez miłość. (Dzieła, Strofa I,17-19, s. 727-728).
Będąc przełożonym zreformowanej wspólnoty karmelitów bosych, w dzień Bożego Narodzenia, nasz Święty chodził od celi do celi oznajmiając letrillę o Słowie Bożym (Dzieła, s. 98):
Dziewica Przenajświętsza
Ze Słowem Bożym w łonie
Do ciebie przyjdzie z drogi
Jeśli Jej dasz schronienie.
Św. Jan od Krzyża umarł w osamotnieniu 14 grudnia w 1591 roku w klasztorze w Ubedzie w wieku 49 lat. Jego relikwie znajdują się w Segowii. Kanonizowany został w 1726 roku. Z okazji obchodów 400 rocznicy jego śmierci, Jan Paweł II napisał specjalny list, w którym podkreśla aktualność jego mistyki w świecie, który często stawia Boga na margines kultury. I znowu św. Jan od Krzyża jak światło promienuje pośród ciemności niewiary, prowadząc nas do Jezusa Chrystusa, Światłości świata. Warto zatrzymać się nad pięknem jego poezji nasyconej Pismem Świętym:
Św. Jan od Krzyża
NAD RZEKAMI BABILONII
Do słów psalmu 136:
Nad brzegami rzek płynących
W Babilońskiej ziemi
Siadłem w smutku pogrążony,
Ze łzami gorzkimi.
Przypomniałem święty Syjon,
Kres mojej miłości,
A na słodkie to wspomnienie
Wzmógł się płacz żałości.
I złożyłem strój odświętny,
Wziąłem szare suknie,
Na gałęziach wierzb zielonych
Powiesiłem lutnię.
Wytężyłem me nadzieje
W Tobie położone -
Dosięgła mię miłość Twoja,
Serce me zranione!
Pragnąłem już skończyć życie,
Tak mnie przeszywały
Owe groty w boskim ogniu,
Gdziem zaginął cały...
Uwalniając gołębicę
Mdlejącą w zachwycie -
Obumarłem cały w sobie
W Tobie mając życie.
I dla Ciebie jam się budził
I znowu umierał -
Tyś mi bowiem dawał życie
I znowu odbierał.
Cieszyli się ludzie obcy,
Chcieli słyszeć pienia,
Co się wznoszą na Syjonie
W hymnach uwielbienia.
Powiedzcie mi jak mam śpiewać
Wam pieśń uroczystą,
Kiedy serce moje tęskni
Za ziemią ojczystą?
Niech mój język uschnie w gardle,
Lgnie do podniebienia,
Gdybym Ciebie miał zapomnieć
W ziemi utrapienia.
O Syjonie, gdybym patrzył
Na łozy zielone,
Które szumią tu nad rzeką
A nie w twoją stronę -
Gdybym w tobie nie miał myśli
Serca i kochania,
Niechaj uschnie ma prawica
W tej ziemi wygnania!
O, niech będzie błogosławion
Bóg mój ze Syjonu,
Który słusznym gniewem karze
Córy Babilonu! -
A podnosi z nędzy małych
I mnie płaczącego
Na grań, którą jest sam Chrystus,
Kres życia mojego!
Debetur soli gloria vera Deo.
Marek Wójtowicz SJ
Art. ze str. deon.pl