Liturgia


Czytania na dziś »

Komentarz do Słowa na dziś








Felietony

12(66) Przyjdź Panie, nie zwlekaj!2011-12-23

Już niecały dzień pozostał do przesilenia zimowego, rozpocznie się astronomiczna zima. Słońce jest już bardzo nisko w swoim pozornym biegu. Wszystko dlatego, że Zwrotnik Koziorożca jest tak daleko, aż na południowej półkuli. Ale dzięki temu drzewa nad Prosną są pozbawione liści i wypoczywają przed kolejnym życiowym cyklem wzrastania. Prześwity między drzewami pozwalają też dostrzec rozległe, płaskie dno doliny. Przesili się czas i dni znowu będą coraz dłuższe. Więcej światła i więcej ciepła - kolejne zimowe dni będą zdążały ku życiu.


I adwent, jak życie człowieka, zmierza do swojego kresu. Ostatni tydzień. Nieustające oczekiwanie na coś ważnego, co przemieni je i uczyni spełnionym do końca. Adwent roku kościelnego i adwent życiowy wypełnione są tajemnicami, zamkniętymi we wszystkich oczekiwaniach. Chrześcijańskie czekanie jest zawsze oczekiwaniem na przyjście Jezusa, który jest spełnieniem ludzkich tęsknot i jeszcze do końca niespełnionych nadziei. Dlatego wezwanie, prośba, błaganie, zawarte w wołaniu 'Marana tha' dla mnie zawsze było pełne radosnego napięcia.  Piękno adwentowego czekania było i jest radosne, bowiem nie jest oczekiwaniem w samotności. Najpiękniejsza z Niewiast zawsze jest obecna w sercu, chociaż pokornie ukryta, w centrum oczekiwań, nawet wtedy gdy są one trudne. W kościele o. Andrzej wraz z lektorami wybudował prawdziwą szopę, to już nie szopka, żeby św. Józef nie musiał szukać domu pielgrzyma, ani wapiennej groty dla swojej świętej rodziny. A tymczasem do Wieruszowa dotarło z Betlejem światło z groty narodzenia.


Czas się zawęża i gęstnieje, napięcie wzrasta,

W sercu rodzi się lęk: czy zdąży przyjść?

Może nie zechce, zrezygnuje,

Bo może nie czekam, nie czuwam.

Bo gdyby przyszedł, nie zauważę.

Może zmienił zdanie, bo zwątpiłem.

I wiara wyblakła, nadzieja się rozsypała,

A miłość ukryła się zalękniona.

   Przez mrok zwątpienia przebija się pragnienie:

   Przyjdź, Panie! Nie zwlekaj! Mimo wszystko...

   Wołanie serca jak echo powtarza:

   Gloria, gloria, na wysokości,

   Pokój na ziemi człowiekowi z resztkami dobrej woli,

   Pozbieranymi okruchami nadziei, wydobytej z ukrycia miłości.

Słyszę Cię znowu, jednak nadchodzisz, Boże, jako Człowiek.

Słyszę w sercu śpiew aniołów, pełen mocy, która truchleje.

Niebo płonie, znać, że coś ważnego znów się dzieje:

Bóg się rodzi.

Bo tęskni za moją nędzą i już jest blisko.

I wiara nabiera barw, nadzieja się pozbierała,

Miłość wychodzi z ukrycia pełna mocy,

Samotność przestaje tęsknić.

Pan mój i Bóg mój! Już jest.

Pozostań na zawsze. Amen.


Odbieram maila:  „Proszę ciągle o modlitwę, bo jest coraz gorzej... Tracę siłę do modlitwy, wiarę... czuję się wobec Boga jak obłudnik, bo jak mogę Go kochać, gdy ludzi nie umiem kochać, ani pozwolić się pokochać??? Także w innych dziedzinach... Same klęski... Wolałabym nie istnieć. Odczuwam pewien ból, który już polubiłam jakby, myśląc, że może to początek końca... Chciałabym zniknąć, a szczytem szczęścia byłoby odnalezienie się w ramionach Boga, który otarłby łzy... Paradoks... tak na Niego czekam, a nie jestem GOTOWA... Z CZYM PRZED NIM STANĘŁABYM???"


Nie lękaj się, Mario! Staniesz przed Nim ze swoim bólem, klęskami, niemożnościami, bezradnością, zwątpieniem, brakiem sił. Czy to mało? Adwent jest dla Ciebie i Boże Narodzenie dla Ciebie... Aniołowie trzepocą radośnie skrzydłami też dla Ciebie... Miriam w drodze do Betlejem uśmiecha się, chociaż jej oczekiwanie jest coraz trudniejsze i Jej czas coraz szybciej wypełnia się. Jezus już chce się narodzić, byś Go mogła przygarnąć do serca, a On Ciebie mógł objąć drobnymi ramionami.


Odbieram kolejnego maila... ze Szwecji: „ciągle modlę się o to, abym umiała kochać, aby Pan Jezus doskonalił mnie w miłości do Niego i do innych, abym nie kręciła się tak wokół siebie...Odczuwam wielką radość, kiedy czuję, że Jezus działa we mnie i że mogę się z drugą osobą podzielić Jego miłością. Modlę się bardzo często, szczególnie po Komunii św., abym mogła odbijać Jego światło i uśmiech i kiedy to działa cieszę się... Z piątku na sobotę mięliśmy czuwanie nocne w Gävle...W czasie czuwania prosiłam Pana Jezusa jak małe dziecko, aby trzymał mnie mocno w swoich ramionach, bo bardzo tego potrzebuję, i łzy leciały mi ciurkiem...To prawda, że miłość łączy sie z bólem, z powodu tęsknoty i niespełnionych oczekiwań, ale wtedy błagam o pokój w sercu i radość..., aby...  zawsze pozostawały w nas..."


Niech pokój i radość będą w Twoim sercu, G.,  na zawsze. Tyle osób potrzebuje takiego stanu ducha i tęskni za nim, chociaż tęsknoty i oczekiwania tak realnie i do końca spełnione będą dopiero w ramionach Ojca. Ale i w doczesności odnajdźmy światło i uśmiech Boga, bo tyle jest sytuacji, w których światło i uśmiech są i to dla każdego z nas... naprawdę. Dziel się Jego miłością, aby pomniejszyć smutek świata, którym jest wypełniony. Pochylaj się nad tymi, którzy może jeszcze bardziej odczuwają swoje tęsknoty, oczekiwania i samotność. Kiedyś spotkamy się na zielonych łąkach wieczności i podzielimy się wiekuistą pełnią szczęścia w Bogu i z Bogiem. A wcześniej, może jeszcze w marcu, spotkamy się na wielkopostnych rekolekcjach w Gävle.


Otrzymałem też niespodziewane życzenia od złotowłosej Eli mieszkającej w Czarnej, na południowo-wschodnich kresach Polski. Wypełniły mnie radością, bo ta piękna, kiedyś moja studentka, napisała tak: „25 lat marzyłam, by do Ojca napisać, aż tu nagle taka możliwość. Chcę podziękować za wszystko, czego doświadczyłam na studiach".


Bóg jest bardzo dobrotliwy, że pozwolił, by po 25 latach spełniło się marzenie Eli. I myślę też sobie, jak proste mogą być potrzeby, a nawet marzenia człowieka. Niepojęte są drogi człowieczego serca. Droga Elu, dziękuj Bogu za wszelkie dobro, którym Cię w życiu obdarował. Dobrze, że takie prozaiczne wydarzenie, jak 130-lecie Koła Geografów, na którym spotkałem Elę i wiele innych osób sprzed lat, stało się okazją do spełnienia się radosnej potrzeby serca.


Wczoraj otrzymałem dwa rozpaczliwe SMS-y, jeden po drugim: „Błagam o modlitwę, nas już nie ma... nie wiem, co robić...", „Nie wiem dlaczego Bóg tak boleśnie mnie doświadcza".


Po ludzku, wszystko jest trudne i niezrozumiałe, jesteśmy bezradni, nie wiemy co robić... Kochana R., to nie Bóg doświadcza Cię tak boleśnie, lecz ludzki egoizm, bezmyślność, głupota, cynizm. Wszechmocny Bóg jest bezradny wobec ludzkiego egoizmu. Gdyby ludzki egoizm był w stanie wyciągnąć rękę po ratunek do Boga, problem zostałby rozwiązany. Ale jeśli ludzki egoizm jest zapiekły, uparty i nie szuka rozwiązań poza sobą, to Bóg znowu cierpi za i dla nas. Połącz swoje cierpienie z cierpieniem Boga, aby nabrało sensu. A jeśli w raniącym egoizm zamieni się w odrobinę troski, jeśli bezmyślność spróbuje tylko raz pomyśleć, głupota chociażby troszkę zatęskni za mądrością, a cynizm stanie się refleksją nad współczuciem i empatią, to raniony może odzyskać nadzieję. Możliwy jest jeszcze cud, lecz zdarza się niezbyt często. Gdy się modlę i odprawiam Mszę św. w Twojej intencji, proszę o cud, jeśli taka jest wola Boża.


Na adwentowo-roratnich schodach małemu Jezusowi pozostały jeszcze 3 stopnie i znajdzie się w żłóbku. Narodzi się. Dzieci krzyczą, bo każdy chce sprowadzić Jezusa na kolejny stopień, by wreszcie był wśród nas. O. Andrzej zadbał, by żłóbek nie był za ciasny, by nie było dziur w ścianach i dachu szopy, by nie brakło suchego siana.


Jezu, nie zwlekaj, przyjdź, wszystko przygotowane, i nawet kolejki do konfesjonałów wyraźnie się skróciły. Światło z Betlejem dotarło już do Wieruszowa. Czuwajmy, by nie zabrakło oliwy w lampie, by światło z Betlejem i światło naszej miłości ,nie zgasło. I nawet felieton jest już napisany, nie musisz, Panie, wysyłać życzeń świątecznych. Twoje, pełne miłości i mocy Bożonarodzeniowe błogosławieństwo ze żłóbka wysyłam pocztą elektroniczną już dzisiaj - wszystkim, którzy czekają. Szczęśliwa Miriam uśmiecha się, bo wie, że razem z Jezusem ma nas, Jej dzieci... tyle kochających Ją serc. Zamyślony i spokojny Józef wpatruje się w nie swojego, ukochanego Syna. Raduje się też naszą radością.


Oczyma duszy widzę Was, którzy jesteście w moim sercu. Z wdzięcznością wspominam tych, których spotkałem na Łące Maryi Panny nad Osobłogą - w Mochowie i w Głogówku. Wszystkich oddaję pod opiekę Maryi i przytulam z miłością, niechaj tak wyglądają moje świąteczne życzenia.


O. Ludwik znad Prosny

Wieruszów, 21 grudnia 2011r.

 

www.seminarium.paulini.pl

www.wieruszow.paulini.pl

oludwikk@poczta.onet.pl

12 (66). list/felieton


Programista PHP: Michał Grabowski | Opracowanie graficzne: Havok.pl