Liturgia


Czytania na dziś »

Komentarz do Słowa na dziś








Felietony

11(65) Czas Niepokalanej, Godzina Łaski2011-12-07

Stoi w parku, na klasztornej posesji nad Prosną... Niepokalana i Różańcowa Maryja. Niedawno jeszcze na pełnym kolorów tle złotej jesieni, dziś stoi już pośród obumarłych drzew, których liście opadły i wiatr rozwiał, bezlistne gałęzie zastygły w bezruchu, czekają posępne, pogrążone w smutku, na nowy czas życia, przebudzenia i odrodzenia. Niepokalana, chociaż poważna i zamyślona, bo przyroda przypomina Jej święty czas życia, które obumarło, nie jest smutna. Nawet gdy płacze, Jej serce i oblicze są radosne, Jej łzy nie zacierają pokoju serca, Jezus jest blisko. Jest z Nim, a wciąż, razem z nami, na Niego czeka.... Towarzyszy naszemu czekaniu i oczekiwaniom na czas pełni światła. Nasze tęsknoty wypełnia szarość dni i myśli. I nie stać nas nawet, by uchwycić się różańca jak ratunkowej tratwy na oceanie ciemności. I choć brakło miliona odmówionych modlitw Ona ten brak dopełniła. Dotarła radosna wiadomość, że Asia Bibi, pakistańska chrześcijanka została uwolniona decyzją prezydenta kraju. Prawo nienawiści i kłamstwa przegrało, miłość i odwaga wiary nie zawisły na szubienicy. Dziękuję Ci Ewo za tą bardzo dobrą wiadomość.


Niepokalana uśmiechnięta i radosna przechadza się z różańcem pomiędzy obumarłymi  drzewami nad Prosną, bo wie że czas życia powróci, że obumieranie nie jest śmiercią. Cieszy się, bo jutro Jej Uroczystość. To będzie Jej czas, Godzina Łaski, kiedy mocą, podarowaną Jej przez Ojca Niebieskiego, będzie mogła zdejmować z ludzkich serc ciężary smutku, cierpień, zwątpień, niemożności, kiedy przywracać będzie uśmiech, pękną szubienice, skazani odzyskają wolność, pochyleni rozprostują swoje pochylenia, uwierzą, że istnieje Miłość i że jest ona ponad wszelką nienawiść i zło, dotykających ludzkich losów. I słońce nadziei rozjaśni jesienne szarości ludzkich beznadziei. Boże światło potrafi rozświetlić najbardziej mroczny mrok. Kiedy Maryja odmawiając bezgłośnie różaniec pocieszała obumarłe drzewa nad Prosną, że wkrótce nadejdzie życie, bo czas adwentowego czuwania jest czasem łaski, a nie czasem straconym, bezowocnym i że znowu pojawią się pąki pełne wewnętrznej mocy i wszystko rozkwitnie, bo Pan przybędzie, Jej modlitwa ożywiła wszystkie modlitwy serc niespokojnych, które jeszcze nie nabrzmiały pełnią wiary, nadziei i miłości. Bo tylu jeszcze chrześcijan czeka na sprawiedliwość, miłosierdzie, wolność, zaspokojenie ich elementarnych praw i potrzeb ludzkich.


Dzisiaj wnętrze wieruszowskiego Sanktuarium wypełniło się światłem. Słońce ożywiło ołtarze i postacie świętych. I Jezus w monstrancji rozjaśnił swoje eucharystyczne Oblicze, uśmiechając się do kilku obecnych w świątyni i adorujących Go osób. Ponad monstrancją z żywym Zbawicielem... kalwaryjski pejzaż ukrzyżowanej Miłości z zastygłą w bólu miłością Niepokalanej Matki. I umiłowany uczeń Jan zastygł w bezradności, a gwiazdy na firmamencie znieruchomiały, przestały migotać.  Ofiara krwawa i bezkrwawa zjednoczyły się w głównym ołtarzu kościoła w jedną ofiarę Jezusa Chrystusa - ofiarę wiekuistej Miłości.


Czymże są katastrofy przyrodnicze i spowodowane przez człowieka, zamachy terrorystyczne, zapowiedzi wojny nuklearnej, którymi straszą katastrofiści i prorocy grozy współczesnej epoki? Jezus przyjdzie z wielką mocą, ale nadal jako niepojęta i wszechpotężna Miłość. On nie ma zamiaru zdestabilizować pokoju w naszych sercach, pragnie jedynie, byśmy uwierzyli, że miłosierna miłość jest fundamentem nieba i ziemi i teraz i wówczas, gdy staną się całkowicie nowe, przemienione. Nie strach ma przemienić nasze serca i doprowadzić je do nawrócenia, lecz Miłość i miłość. Dzielmy się więc miłością z tymi, którzy jej nie zaznali i nie wiedzą czym ona jest. Nie musimy się lękać spadających gwiazd i wojny nuklearnej, bo strach może sparaliżował zwłaszcza bardzo nadwątloną przez współczesną cywilizację miłość w nas.  Bądźmy prorokami nadziei, uśmiechu, pogodnego oblicza i ducha, bo Pan jest blisko. Wierzę, że uśmiech Jezusa, promieniujący miłosierną miłością z Hostii na wieruszowskim ołtarzu, systematycznie i pojedynczo nawraca więcej zagubionych grzeszników, aniżeli przepowiednie grozy, nie pozwalające bez lęku przylgnąć do Serca Jezusa, na którego z czujnością czekamy.


Niepokalana Maryja jest zwiastunem miłosiernej Miłości nadchodzącego jej Syna. Jej łagodność i orędzia, są zwiastunami nie strachu lecz pokoju. Ona leczy miłością, a nie lękami, bo jest Matką. Jeśli przestrzega nas i płacze nad ludzkim losem, to nigdy nie straszy. Ona jest Matką i Królową Pokoju. Wie, że tylko w ten sposób może dotrzeć do ludzkich serc i je uleczyć, przemienić.


W ostatnim czasie dotarło do mnie wiele ludzkich wizji, przemyśleń i przepowiedni. Gdybym chciał się nimi przejmować, to ze strachu uległbym duchowemu, a może i fizycznemu paraliżowi. Nie pozwalajmy sparaliżować naszego myślenia i Bożej miłości w nas. Jeśli uwierzymy w Bożą miłość, to bez wysiłku będziemy w stanie wyprostować nasze drogi i ścieżki dla Jezusa, który pragnie dotrzeć do każdego serca i tam pozostać na zawsze. Nasze lęki oddajmy Jemu, ale nie zamieniajmy naszych serc w magazyny z lękami. Środowiskiem przebywania Boga jest pokój i radość.


Dociera do mnie coraz więcej wiadomości, że felietony są czytane w Wieruszowie, w innych miejscach w Polsce, a nawet zagranicą i przyjmowane są bardzo życzliwie. Cieszę się z tego powodu, zwłaszcza wówczas, gdy ktoś dziękuje i wyznaje, że po przeczytaniu w sercu poczuł pokój. Jeśli rzeczywiście tak się zdarza, to chwała Panu. Tylko On potrafi zbudować pokój w sercu ludzkim. Otrzymałem też wzruszające podziękowanie ze Szwecji. Przekonuje mnie to, że mogę pisać dalej nie dla własnej próżności lecz na Bożą chwałę.


Po przyjeździe ze Szwecji otrzymałem klasyczny list, ręcznie pisany na ośmiu ciemnych, liniowanych stronach z zeszytu szkolnego, od Uli z Indii, młodej lekarki, która wyjechała tam, jako wolontariuszka, w tej chwili chyba jest już u Misjonarek Miłości w Kalkucie. Zaprzyjaźniłem się z nią od pierwszego spojrzenia w Skomielnej na warsztatach antydepresyjnych i tak pozostało i ufam, że tak pozostanie, bo zamknąłem ją w swoim sercu w specjalnym rewirze. Co więcej, Ula pozwoliła się tam zamknąć, czego dowodem jest m.in. jej piękny, wielowątkowy list. Mam potrzebę serca, by podzielić się fragmentem jej myśli podczas 5 godzinnej podróży autobusem do Kalkuty. Moja ukochana Córka Ula zadała sobie pytanie: „Czego tak naprawdę chcę od Boga, za czym tęsknię?" Każdy z nas mógłby sobie zadać takie pytanie, bo jest to jedno z fundamentalnych pytań w naszym życiu. Ula odpowiada na to pytanie tak:


„I tęsknię za tym, by szaleć z miłości, by ona była motorem działania, by mnie przemieniała, by była motorem myślenia..., twórczości, pomysłów, bym przez nią nie mogła spać, bym potrafiła stawać w jej obronie, bym z jej powodu toczyła bójki i kłótnie..., by orzeźwiała mi umysł, ustawiała wszystkie inne sprawy we właściwym miejscu..., bym z jej powodu skakała pod chmury i płakała łzami czystymi... To czego pragnę, to właśnie taka miłość, która sprawia, że każda komórka we mnie staje się bardziej, że moja skóra odczuwa więcej, moje serce kurczy się mocniej, moje oczy dostrzegają więcej szczegółów, mój mózg jest w stanie przeprowadzić więcej szlaków neuronalnych, a ręce potrafią dać więcej dobra... To dobre pragnienie, Ojcze? Bo jeśli dobre, to mogę zacząć prosić. A Ojciec (Niebieski!), który nie odmawia swoim dzieciom, da i mnie".


Mogę jedynie odpowiedzieć - pięknie to napisałaś, moja ukochana Córko. Bóg się do Ciebie uśmiecha, Niepokalana przytula Cię do serca z wielką czułością. Ja Cię przygarnę do serca, gdy się pojawisz w Wieruszowie, bo 'liczysz' na to spotkanie. Ja też liczę. Twój anioł stróż, którego mi przysłałaś czuje się świetnie w towarzystwie mojego anioła. Tworzą bardzo skuteczny tandem. Odsyłam więc obu do Ciebie, do Indii, aby Cię chronili od wszystkich, czyhających na Ciebie w tym wielkim kraju niebezpieczeństw. Odsyłam też jedną zwrotkę wiersza Karola Wojtyły, który mi przysłałaś:


„Gdy z bezmiaru wyłaniałeś nas

I opierałeś się na przeciwstawnym brzegu

Usłyszałeś daleki mój płacz

I od wieków wiedziałeś dlaczego".


Niech Maryja Niepokalana, święta i bezgrzeszna, w wigilię swojej Uroczystości da nam odczuć swoją tęsknotę i miłość za nami, a jutro - w GODZINIE ŁASKI niech usłyszy nasze najpokorniejsze i usilne prośby, błagania i tęsknoty. Wszystkich czytających ten felieton oddaję Niepokalanej, by Was zamknęła w swoim Sercu.


o. Ludwik znad Prosny


Wieruszów, Wigilia Niepokalanego Poczęcia NMP, 7 grudnia 2011 r.

www.seminarium.paulini.pl

www.wieruszow.paulini.pl

oludwikk@poczta.onet.pl

11 (65). list/felieton

 


Programista PHP: Michał Grabowski | Opracowanie graficzne: Havok.pl